ad

Pan Zdzisław podczas spaceru przy Szkole Podstawowej nr 3 dostrzegł uszkodzone drzwiczki w latarni ulicznej. Z relacji czytelnika wynika, że wystające z niej kable stwarzały zagrożenie dla przechodniów, w tym szczególnie dla dzieci.

- Nie znałem numeru do elektrowni, dlatego natychmiast zadzwoniłem na Straż Miejską, by zgłosić ten fakt - mówi mężczyzna. - Po krótkim czasie na miejscu pojawił się patrol, który własnoręcznie uporał się z problemem.

Zgłoszenie dyżurny SM otrzymał 30 maja o godzinie 12.35. Na ulicę Grota-Roweckiego przyjechali strażnicy: Tomasz Wanat i Magdalena Skorupińska.

- Na miejscu zastaliśmy odbezpieczone drzwiczki w dwóch latarniach ulicznych. Połączyliśmy uszkodzone elementy, a to czego nie udało nam się poskładać, zabezpieczyliśmy taśmą izolacyjną. Następnie o zaistniałej sytuacji poinformowaliśmy elektrownię - relacjonuje Wanat.

Dzięki szybkiej reakcji strażników nie doszło do żadnej tragedii.

- Uratowali oni zdrowie, a być może nawet życie jakiegoś dziecka - chwali pan Zdzisław. - Wielki szacunek dla tych funkcjonariuszy.