- Jeśli sto złotych można nazwać podwyżką, to zgoda. Dałem ludziom podwyżki - przyznaje Marek Błoch, dyrektor Zakładu Wodociągów i Kanalizacji.

Życie Pabianic dowiedziało się, że więcej (od października) zarabiają tylko wybrani kierownicy i ich zastępcy. Jest wśród nich trzech pracowników, którzy w grudniu odebrali spartaczone roboty na ulicy Karniszewickiej. To oni byli w komisji, która nie "zauważyła", że na odcinku 500 metrów rur leżących głęboko w ziemi jest aż 16 pęknięć. Ukrytą fuszerkę wcześniej zarejestrowała kamera do filmowania kanałów. Ale komisja uznała, że kanały są "gotowe do użytkowania". Podpisali się pod tym między innymi: Bronisław Bajer i Wiesław Pedo (obaj ze ZWiK).

Inspektorem nadzoru budowy był Piotr Kroczyński (firma BUIiH), który dodatkowo pracuje w… Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji. W grudniu roboty nadzorował Błoch (wtedy wiceprezydent Pabianic). Dziś jako dyrektor "wodociągów" nagrodził całą trójkę.

- Musiałem dać podwyżki, bo kierownicy zarabiali tyle co podwładni - pokrętnie tłumaczy Błoch. - Nie przekroczyłem kwot zaplanowanych w uchwale. Zlikwidowałem osiem etatów, więc były pieniądze na podwyżki.

Życie Pabianic dowiedziało się też, że więcej o około 200 zł zarabia radna miejska Anita Krzesińska.

- Pani Krzesińska nie dostała podwyżki - twierdzi z uporem Błoch.

Oprócz pensji pracownik "wodociągów" dostaje co miesiąc 30 proc. premii i dodatek stażowy. Dlatego podwyżka "zasadniczej" o 400 zł może dać podwyżkę całego wynagrodzenia nawet o 600-700 zł.

Podwyżkami pensji w "wodociągach" jest zaskoczona Krystyna Rendecka - wiceprezydent Pabianic (nadzoruje ZWiK).

- Nic o tym nie wiedziałam - mówi. - Pan Błoch jest samodzielnym dyrektorem i może podejmować takie decyzje. Nie musi ich konsultować z prezydentem.

Skąd ZWiK bierze pieniądze? To proste. W marcu woda płynąca do naszych mieszkań zdrożała o 7 proc., a odprowadzanie ścieków aż o 17 proc.


***
Pabianicki ZWiK ma potężne długi - osiem i pół miliona złotych. W tym roku komornik zablokował konta firmy.