ad


Przed sądem we Włocławku stanie mieszkaniec Pabianic oskarżony o zawiadomienie o przestępstwie, którego nie było.
Obywatel ten przybiegł do Komendy Miejskiej Policji, gdzie odegrał rolę kierowcy, któremu przed chwilą skradziono auto. Miał to być samochód dostawczy marki Renault traffic. Pabianiczanin twierdził, że zaparkował go przy rynku. I stamtąd wóz zniknął około godziny 15.00.
Policjanci przyjęli zgłoszenie kradzieży i rozpoczęli poszukiwania. Najpierw przejrzeli zapisy z kamer ulicznych. Mieli nadzieję, że w ten sposób zobaczą i zidentyfikują złodzieja. Ale w miejscu, które wskazał pabianiczanin, żadna kamera nie zarejestrowała samochodu renault traffic.
Podczas przesłuchania pabianiczanin „pękł”. Przyznał się do oszustwa. Nikt nie ukradł mu samochodu. Zeznał, że "ktoś" zaproponował mu pięć tysięcy złotych za fikcyjną kradzież. W rzeczywistości pabianiczanin przyjechać do Włocławka i zaparkował auto w miejscu, z którego zabrał je umówiony złodziej.
Oprócz pięciu tysięcy złotych od złodzieja liczył na odszkodowanie. Tłumaczył to kiepską sytuacją finansową.
Grozi mu kara do lat 3 pozbawienia wolności.