Główni podejrzani to bracia Marcin i Mariusz W.

– W sobotę znowu u mnie byli – mówi zdenerwowany pan Lucjan, który prowadzi kiosk z gazetami przy Wileńskiej. – Drugi raz chcieli mi wlepić fałszywą dychę, ale ich pogoniłem. Myśleli, że człowiek trochę starszy, to głupi.

Kioskarz żałuje, że pozwolił uciec oszustom.

– Trzeba mi było zamknąć ich w kiosku i wezwać policję – uważa. – Nie boję się ich. Służyłem w Wojskach Ochrony Pogranicza.

Pierwszy raz klienci z fałszywym banknotem 10-złotowym przyszli do kiosku 7 listopada.

– Jeden oglądał gazety przez szybę, drugi poprosił o baton snickersa. Dał mi dziesięć złotych w banknocie – opowiada kioskarz. – A ja dałem się nabrać.

Kioskarz włożył banknot do kasy. Dopiero gdy nieletni klient odszedł, uważniej przyjrzał się banknotowi. Papier był dziwny, inny niż zwykle: nie szeleścił. Wizerunek Mieszka I - zamazany i czarny.

– Następnego dnia znowu przyszli, ale ich pogoniłem – mówi zdenerwowany kioskarz.

Z fałszywym banknotem w garści kioskarz poszedł do komendy. Policjanci szybko wpadli na trop drukarni podrobionych pieniędzy. Odkryli ją w pokoju braci W. w bloku na Piaskach. Zatrzymali też drukarzy: 16-letniego Mariusza W. i jego rok młodszego brata - Marcina. Obaj fałszerze chodzą do trzeciej klasy Gimnazjum w Ksawerowie.

– Rodzice byli w szoku, gdy się dowiedzieli, co po lekcjach robią ich dzieci – mówi aspirant Zdzisław Czestkowski z wydziału dochodzeniowo-śledczego pabianickiej komendy policji. – To porządna, normalna rodzina. Chłopcy do tej pory nie mieli konfliktów z prawem.

Na pomysł produkowania fałszywych pieniędzy wpadł starszy z braci. To on wciągnął w bagno młodszego. Do robienia podróbek wykorzystali domowy komputer i zwykłą kolorową drukarkę.

– Drukowali banknoty dziesięciozłotowe i dwudziestozłotowe – mówi aspirant Czestkowski. – Robili to na zwykłym papierze do drukarek.

Dwudziestozłotówki im nie wychodziły. Miały bardzo podejrzany kolor. Dlatego dali sobie spokój z wprowadzaniem ich do obiegu. Banknoty dziesięciozłotowe też nie były rewelacyjnej jakości. Ale porządnie zmiętoszone i pogniecione mogły ujść uwadze sprzedawców w sklepach i kioskach.

– Chłopcy zorganizowali siatkę dystrybutorów pieniędzy – mówi aspirant. – Namówili do tego kolegów z podwórka. Właściwie to koledzy sami przyszli do fałszerzy, gdy się dowiedzieli co bracia robią na domowej drukarce.

Policjanci zatrzymali sześciu kolegów braci W. z osiedla Piaski. Chłopcy mają po 15-17 lat. To oni szli z fałszywkami do sklepów. Kupowali słodycze dla siebie, a resztę pieniędzy oddawali braciom W. Kilkakrotnie oszukali także przechodniów na ulicy. Prosili ich, by rozmienili podrobiony banknot.

– Nie wiemy jeszcze ile pieniędzy wydrukowali. Sprawdzamy komputer – mówi policjant z wydziału śledczego. – Sprawa jest rozwojowa. Na razie zamieszanych jest ośmiu chłopców, w tym dwóch siedemnastolatków.

Według polskiego prawa, najstarsi zatrzymani (17-latkowie) to już dorośli. Grozi im surowa kara – taka sama jak pełnoletnim przestępcom. Za wprowadzenie w obieg fałszywych pieniędzy mogą posiedzieć w więzieniu od roku do nawet 10 lat.