Dlaczego Pan to robi?
rozmowa z prezydentem Pabianic - Zbigniewem Dychto:

Zgodził się Pan na to, by dyrektor Krauzowicz odszedł bez dyscyplinarnego zwolnienia z pracy. Dlaczego?
- Tak. Poprosił o zwolnienie z pracy z dniem 6 lipca. Wtedy jeszcze, jak zresztą do tej pory, nie miałem wyroku sądu w jego sprawie. Pisaliśmy pismo do sądu o informacje, ale dotąd nie mamy odpowiedzi. Przychyliłem się więc do jego prośby. Dlaczego? Uwazam, że poniósł już karę i to nie tylko on, ale i jego rodzina.

Czyli pod Pańskimi rządami, za picie w Urzędzie Miejskim i jeżdżenie samochodem po pijanemu nie grozi „dyscyplinarka”?
- Nie, to nie tak. Nie ma i nie będzie tolerancji dla picia w pracy. Żegnamy się z takimi ludźmi.

Wstawił się pan u dyrektora szpitala za dwoma lekarzami zwolnionymi dyscyplinarnie. Jakie były tego powody?
- Zapytałem tylko, czy jest taka możliwość, by wrócili do pracy. Jak długo można ponosić konsekwencje swoich czynów. Oni przez ponad rok byli bez pracy. Mam świadomość nieprawidłowości ich postępowania. Ale na drugiej szali trzeba położyć zasługi. Przedtem uratowali setki istnień ludzkich. Myślę, że dość było tej kary.

Czemu dzieli Pan mieszkańców miasta na „lepszych” i „gorszych”?
- Nie dzielę, tylko każdy przypadek jest inny. Patrzę na to nie jak urzędas przez papierki, ale jak człowiek.

Co innego obiecywał Pan, starając się o urząd prezydenta. Czujemy się oszukani.
 - Biorę moralną odpowiedzialność za swoje decyzje wobec społeczeństwa. Wiem, że przez część będę źle odbierany. Nie chcę nikogo oszukiwać. Taki jestem.

 

(szczegóły - we wtorkowym wydaniu Życia Pabianic)