- Od poniedziałku do środy jest największy tłok. Zdarzyło się nawet, że na tym przystanku kilka osób jadących do Łodzi wysiadło, żeby się nie podusić - mówi Przemysław Pisarek, czekający na PKS przed SDH.
Rano kilka tysięcy pabianickich studentów próbuje dojechać do łódzkich uczelni. Na przystankach i w autobusach panuje tłok. Wielu nie dojeżdża na czas na wykłady.
- Trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo nierzadko autobus przejeżdża koło przystanku nie zatrzymując się - dodaje kolejny student.
Szczęśliwcy, którym udaje się dostać do środka, podróżują ściśnięci jak sardynki w puszce.
- Jest po prostu za ciasno. Powinni zwiększyć częstotliwość tych autobusów, albo powinno ich jeździć więcej - uważa Marta Chachuła.
- Stoję tu już 20 minut. Autobus, którym miałem jechać, nie zatrzymał się. Nie było miejsc - dorzuca inny student.
- Mnie to bardziej śmieszy niż denerwuje, ale kiedy jest tak zimno jak dziś, przestaje być zabawnie. Mam nadzieję, że uda mi się pojechać następnym autobusem. I tak spóźnię się na wykład, a stoję tu prawie pół godziny - mówi Sandra Wawrzyniak.
Na zapchane po brzegi autobusy skarżą się studenci wsiadający nawet na krańcówkach przy szpitalu i przy Waltera-Jankego.
- Walka o miejsca to codzienność - podsumowuje Maciej Krawczyk.
PKS tłumaczy sytuację brakiem pieniędzy.
- W porannych godzinach szczytu podstawiamy maksymalną ilość autobusów. Ostatnio dokupiliśmy dwa wielkopojemne. Robimy, co możemy, ale czasem po prostu nie starcza pojazdów - mówi Lechosław Wejdner, dyrektor łódzkiego PKS.
Studentów nie interesuje takie tłumaczenie. 4 autobusy wyjeżdżające o 7.00 z Bugaju to za mało. Tym bardziej, że na bilet miesięczny do Łodzi studenci muszą wydać około 41 zł. Płacą, a i tak nie mogą jechać. Żeby dostać się na uczelnię, często muszą wsiadać w busy i płacić za bilet 3,50 zł. Jeśli mają szczęście i załapią się na bus PKS-u, dopłacają dwa złote.
- Musieliśmy wprowadzić jakąś dopłatę. Inaczej przerzucilibyśmy problem z dużych autobusów na małe. I tak byłby tłok - tłumaczy Wejdner.
"To jest skandal, że ludzie za własne pieniądze muszą podróżować w takich warunkach" - napisała użytkowniczka forum www.zyciepabianic.pl.
PKS planuje elektroniczną rewolucję. W 2007 r. wprowadzi migawki w postaci karty chipowej. Jeszcze nie wiadomo, kiedy zaczną obowiązywać na pabianickiej linii.
- Zdarzają się podrobione migawki. Ze starymi biletami mamy problemy też administracyjne. Ułamek ceny każdego nowego biletu pójdzie na prowizję dla kierowcy - wyjaśnia Jolanta Kluf, kierownik działu przewozów PKS.
Ten pomysł nie podoba się podróżnym.
"Nie będziemy już mogli swobodnie wchodzić do autobusu, lecz grzecznie będziemy się ustawiać przy kierowcy, a on będzie specjalną maszynką sprawdzał nasze nowoczesne bilety poprzez odczyt kodu kreskowego. Szacuję, że przy SDH autobus pojawi się dopiero około godz. 7.45, jeśli nie później" - martwi się seba1984pce na forum.
- To nie zajmie aż tyle czasu. Trzeba będzie tylko położyć portfel na czytniku. To ułamek sekundy - uspokaja Kluf.
Jest niewielka szansa, że w przyszłym roku będzie lepiej.
- Planuję kupić pięć używanych autobusów i wypuścić je na trasę do Łodzi - mówi Jarosław Habura, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji. - To, co mam, nie nadaje się, bo rozleciałoby się po drodze. Ludzie by nas przeklęli. Linia do Łodzi jest bardzo dochodowa. Wiem, że jeśli będziemy jeździć punktualnie i bezawaryjnie, możemy przejąć większość pasażerów. W tym tygodniu będę o tym rozmawiał z prezydentem Zbigniewem Dychto.
Komentarze do artykułu: Jak sardynki w puszce
Nasi internauci napisali 7 komentarzy
komentarz dodano: 2007-07-23 17:30:32
komentarz dodano: 2007-07-23 17:28:08
komentarz dodano: 2006-12-27 00:22:30
komentarz dodano: 2006-12-20 19:24:33
komentarz dodano: 2006-12-20 16:06:52
komentarz dodano: 2006-12-19 11:33:17
Zgierzanin
komentarz dodano: 2006-12-18 17:59:07