ad
- Starsi koledzy stawiali mnie na bramce - wspomina piłkarskie początki Paweł Janas.

- Był chuderlawy, nie zapowiadał się na takiego asa - dodaje jeden z tych kolegów, którzy bezlitośnie strzelali mu gole.

- Matka nie pozwalała mu chodzić na treningi - opowiada Sławomir Janas, starszy brat Pawła, były piłkarz Włókniarza i PTC. - Musiałem kłamać, że siedzi u mnie i odrabia lekcje. A tak naprawdę on tylko zostawiał teczkę z książkami i pędził na boisko.

Trener reprezentacji Polski nie wstydzi się opowiadać, że w Pabianicach brał pierwsze lekcje kopania piłki. Zaczynał na podwórkach przy ulicy Wileńskiej. W połowie lat 60. przyjęli go do Włókniarza. Dla chłopaka, który miał 12 lat, było to wielkie wyróżnienie. W naszym klubie grał do 1973 r.

- Na początku dawał się obijać przeciwnikom - wspomina starszy z braci Janasów. - Zaczął grać twardo, gdy ja i nasz starszy brat pokazaliśmy mu parę sztuczek. Szybko je opanował. Potem prawie w każdym meczu zarabiał żółtą kartkę.

Bracia i koledzy z drużyny nazywali go "Ułan".

- To dlatego, że gdy biegał, śmiesznie rzucał ramionami - dodaje Sławomir Janas.

Ale gdy zmężniał i zaczął błyszczeć na boisku, dorobił się ksywki "Janosik".

W 1972 roku Włókniarz był rewelacją klasy międzywojewódzkiej. Na kilka kolejek przed końcem rozgrywek przewodził w tabeli. Po piętach deptały mu: Lublinianka, Ursus i Stal Kraśnik. Janas grał w pomocy albo w ataku. Na mecz z Avią Świdnik przyszło prawie trzy tysiące kibiców! Nasi byli faworytami, ale długo nie mogli strzelić gola. Chwile poprzedzające wybuch radości na stadionie przy ul. Marchlewskiego (dziś Grota-Roweckiego) tak opisało Życie Pabianic:

"Bramkarz gości, zasłonięty przez własnych obrońców spóźnił się z reakcją po zaskakującym, potężnym strzale Janasa".


Awans i…

Włókniarz awansował do II ligi - drugi raz w historii. Pierwszy mecz grał z Uranią Ruda Śląska - 5. drużyną poprzedniego sezonu. Kibice nie mieścili się na trybunach: (przyszło około 7.000 osób!). Życie Pabianic pisało wtedy:

"Od pierwszych minut obserwowaliśmy szybkie i składne ataki na bramkę Uranii. W 7. minucie zmieniający ciągle pozycję Nowak scentrował z lewej strony, a główkę Janasa, przedłużył efektowną przewrotką Nowacki. W ten sposób "zieloni" zdobyli pierwszą bramkę w II lidze".

- Paweł, Janek Nowacki i Józek Nowak, ojciec Piotrka, to była najlepsza linia napadu w historii Włókniarza - z przekonaniem mówi Sławomir Janas. - Byli świetnie zgrani.

We wrześniu 1971 r. Włókniarz (4. w tabeli) podejmował drugiego beniaminka - Lecha Poznań. Mimo zmasowanego ataku naszych piłkarzy mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Życie Pabianic opisało dwie najlepsze akcje:

"W 17. min Kozłewski ładnie wyminął dwóch obrońców i niemal spod nóg bramkarza strzelił z ostrego kąta tuż nad poprzeczką. W 48. min potężna główka Janasa spod samej bramki o milimetry minęła słupek".

Drogi beniaminków rozeszły się w rundzie wiosennej. Lech był niemal pewny awansu do ekstraklasy, a Włókniarz bronił się przed spadkiem. Rozstrzygnąć miał wyjazdowy pojedynek ze Śląskiem Wrocław. W 30. minucie nasi stracili bramkę. Ale wciąż atakowali. Tego meczu Paweł Janas wolałby nie pamiętać. Strzelił gola - do własnej bramki. To pechowe uderzenie relacjonował dziennikarz Życia Pabianic:

"Na niespełna 8 minut przed końcem Janas przypieczętował porażkę, podając tak niefortunnie piłkę Szałeckiemu, że wpadła do naszej bramki".

Włókniarz nie utrzymał się w II lidze. Mimo to Paweł Janas zajął 3. miejsce w plebiscycie na najlepszego sportowca Pabianic. Zdobył 1.648 punktów, tylko o 178 mniej niż najlepsza - Mirosława Bal, koszykarka Włókniarza.


Do Hiszpanii przez Łódź

Janas wrócił do II ligi w 1974 r. Ale nie z Włókniarzem, lecz z Widzewem Łódź, do którego przeszedł rok wcześniej. Miał pewne miejsce w obronie. Rok później zadebiutował w I lidze, bo Widzew awansował do ekstraklasy.

W 1976 r. Paweł Janas zadebiutował w reprezentacji Polski, w meczu z Argentyną (przegranym 1:2). Sześć lat później był ostoją defensywy w kadrze Antoniego Piechniczka - obok Władysława Żmudy, Romana Wójcickiego i Stefana Majewskiego. W pamiętnych mistrzostwach świata w Hiszpanii (1982 r.) Polska zdobyła srebrny medal. Janas zagrał we wszystkich 7 meczach - łącznie 630 minut.

Najbardziej zaciekły był pojedynek z Belgami. Nasi wygrali 3:0. Wszystkie bramki zdobył Zbigniew Boniek.

Korespondent "Głosu Robotniczego" złapał pabianiczanina schodzącego z boiska. Opisał to tak:

"Stoper Paweł Janas schodził do szatni, utykając.

- Niech pan zobaczy, pękł cały ochraniacz, a skarpetę zabarwiła krew ze zranionej nogi - skarżył się. - Ale to nic. Najważniejsze, że wygraliśmy w dobrym stylu".

W reprezentacji Janas rozegrał 53 mecze. Zdobył jedną bramkę.