ad
- Zniszczyli mnie psychicznie - skarży się Bałaziński. - Długo się nie otrząsnę z tego koszmaru.

W celi siedział 28 i pół dnia razem ze złodziejami, oszustami, handlarzami narkotyków. Odliczał każdą godzinę.

Aresztowali go w połowie grudnia. Policja przyszła o 6.00. Szybko odczytali zarzuty, skuli kajdankami, przeszukali mieszkanie i samochód.

- Byłem w szoku. Nawet nie dotarło do mnie, o co mnie podejrzewają - opowiada.

Dwie doby spędził na dołku w pabianickiej komendzie policji.

- Nie miałem zegarka. Po głowie krążyły mi czarne myśli. Nie mogłem zasnąć. A zresztą i tak cały czas świeciła lampa - mówi.

Po trzech dniach Sąd Rejonowy w Pabianicach wydał nakaz aresztowania na 3 miesiące.

- Wtedy totalnie się załamałem - opowiada. - Myślałem, że skoro jestem niewinny, złożę wyjaśnienia i za chwilę mnie wypuszczą.

Prosto z sądu zawieźli go do aresztu śledczego w Sieradzu. Najpierw siedział w 8-osobowej celi, ale po tygodniu przenieśli go do mniejszej - 5-osobowej.

- To była cela tak zwanych kalifaktorów. Naszą rolą było roznoszenie posiłków. Dzięki temu choć na chwilę mogłem wyjść z celi - mówi Mariusz.

Codziennie miał godzinny spacer, dwa razy w tygodniu kąpiel. Cały czas myślał o rodzinie. O tym, co czują, czy wierzą w jego niewinność, jak sobie radzą. Razem z żoną mieli otworzyć siłownię. Ewa dostała kredyt dla bezrobotnych. Czekali na wypłatę pieniędzy.

- Niestety, poręczyciele wycofali się, gdy wyszło na jaw, że siedzę. Ale nie mam do nich żalu - mówi Mariusz. - Jest nadzieja, że jednak weźmiemy ten kredyt.

W Zespole Szkół Zawodowych Specjalnych (tam Mariusz uczy WF-u) nie wierzyli, że zrobił coś złego.

- Mogę wrócić do pracy. Jestem im wdzięczny - mówi. - Zresztą mam dług wdzięczności u wielu osób, które we mnie nie zwątpiły i pomagały mojej rodzinie.

Teraz będzie się starał o zadośćuczynienie.

- Należy mi się. Jestem niewinny, a musiałem przejść koszmar - mówi. - Niestety, muszę poczekać aż prokuratura wykluczy mnie z kręgu podejrzanych. Zresztą, chcę mieć trochę spokoju, by dojść do siebie.


***
NAUCZYCIEL NA WOLNOŚCI

-------
Sąd Okręgowy w Łodzi zwolnił z aresztu Mariusza Bałazińskiego.
-------

Od tygodnia 34-letni nauczyciel WF-u z Zespołu Szkół Specjalnych jest na wolności.

- W uzasadnieniu wyroku łódzki sąd stwierdził, że nie było podstaw do zastosowania wobec mojego klienta aresztu - mówi mecenas Maria Szram.

Mariusza Bałazińskiego zatrzymano przed świętami. Postanowienie o tymczasowym aresztowaniu (na 3 miesiące) wydał na wniosek prokuratora pabianicki Sąd Rejonowy. Adwokat nauczyciela złożyła zażalenie do Sądu Okręgowego. Skutecznie.

Przez kilka tygodni Życie Pabianic próbowało dowiedzieć się od Krzysztofa Ankudowicza, szefa pabianickiej prokuratury, jakie zarzuty stawia on nauczycielowi. Na nasze pytania słyszeliśmy suchą formułkę: "Nie odpowiem. To dla dobra śledztwa".

Dziś wiemy, że Bałazińskiemu postawiono zarzut podżegania do pobicia Ryszarda Brożyny - biznesmena z Hermanowa, zaginionego w 2002 roku. Nauczyciel znał rodzinę Brożynów, bo był masażystą żony zaginionego.

- Następstwem tego pobicia miał być ciężki uszczerbek na zdrowiu poszkodowanego - dodaje mecenas Szram.- Trudno to stwierdzić, bo Brożyny do tej pory nie odnaleziono.

Prokurator postawił zarzuty Bałazińskiemu na podstawie zeznań ochroniarza z Pabianic. Świadek ten twierdzi, że Mariusz Bałaziński namawiał go do zorganizowania grupy osiłków, którzy "rozprawiliby się" z biznesmenem. Ochroniarz nie przystał na propozycję nauczyciela.

Świadek prokuratury jest oskarżony o pobicie i ograbienie młodej kobiety. Po złożeniu zeznań obciążających Bałazińskiego zwolniono go z aresztu.