ad
- To był szok - opowiada emerytka z osiedla Piaski, która leczyła się u jednego z podejrzanych lekarzy. - Ktoś zapukał do naszych drzwi. Na pytanie: „Kto tam?”, usłyszeliśmy: „Policja!”.

Policjanci w cywilnych ubraniach przesłuchali już ponad stu pacjentów. I wciąż pukają do drzwi mieszkań następnych. Pytają, jakie leki przepisywał doktor. Najbardziej interesuje ich lekarstwo przeciwko zakrzepom - Clexane. Przy pomocy recept na Clexane nieuczciwi doktorzy wyłudzili setki tysięcy złotych z Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Recept na Clexane było kilka tysięcy - mówi prokurator Remigiusz Ligocki z prokuratury na łódzkim Widzewie. - Refundacja za lek sięga nawet tysiąca złotych. W grę wchodzą więc ogromne pieniądze.

Policjanci sprawdzają też gabinety lekarskie. Porównują zapisy w kartach pacjentów z rejestrem recept w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Życie Pabianic dowiedziało się, że recepty na lek Clexane przepisywało kilkunastu doktorów. Na pieczątkach powtarzają się nazwiska 10 pabianickich lekarzy.

- Będziemy ich przesłuchiwać. Farmaceutów, którzy w swych aptekach wydawali Clexane, także przesłuchamy - zapowiada prokurator Ligocki.

Sprawę wyłudzeń powierzono prokuraturze na Widzewie. Tam pojechały akta śledztw z prokuratur w Zgierzu i Pabianicach. Nasi prokuratorzy przekazali do Łodzi 6 tomów.

- Sprawa jest ogromna - mówi Ligocki. - Dotyczy około 600 osób, na które wystawiono kilka tysięcy recept.


***
Afera wybuchła w lipcu, gdy policjanci urządzili nalot na 6 aptek w Pabianicach. To tam bardzo tanio można było kupić Clexane. Lek ten kosztuje od 70 do 135 zł. Ale pacjent płaci tylko kilkanaście złotych. Różnicę refunduje aptekarzowi NFZ. W Pabianicach leku Clexane przepisywano wyjątkowo dużo.

Były trzy sposoby wyłudzania pieniędzy z NFZ.

Pierwszy to wypisywanie recept na leki dla „martwych dusz” (nieistniejących pacjentów). Recepty realizowano w zaprzyjaźnionej aptece. Potem farmaceuta występował o refundację. Pieniędzmi dzielił się z lekarzem.

Drugim sposobem było dawanie leku (darmo) pacjentowi i wystawianie na jego nazwisko nie jednej, ale kilku recept.

Trzeci polegał na przerabianiu recept. Fundusz Zdrowia płacił nie za jedną dawkę leku, a nawet za kilkanaście.