Dwóch oskarżonych policjantów nie przyszło na pierwszy dzień procesu, we wtorek. Piotra B. sąd usprawiedliwił. Natomiast Sławomira B. nakazał sprowadzić przy pomocy policji.

Sędzia Przemysław Zabłocki odrzucił wniosek byłego komendanta pabianickiej policji, który sam chciał wyznaczyć sobie karę (2 lata więzienia w zawieszeniu na 3 lata, grzywnę 15.000 zł i pokrycie kosztów sądowych). Tłumaczył to względami formalnymi.

- Jestem zaskoczona - mówiła mecenas Krystyna Skolecka-Kona. - Mój klient stawił się dzisiaj w sądzie, by zamknąć pewien etap swego życia. Nie jesteśmy przygotowani do prowadzenia obrony.

Były komendant Jerzy Padyk oświadczył:

- Źle się czuję fizycznie i psychicznie. Jestem chory na serce.

Na wniosek jego obrońcy sąd odroczył rozprawę.

Były rzecznik pabianickiej policji - Andrzej B. niespodziewanie wycofał swój wniosek o dobrowolne ukaranie. Sąd odrzucił wniosek byłego policjanta Wojciecha W. o samoukaranie (2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat i 20.000 zł grzywny).

Przyjął i rozpatrzył trzy nowe wnioski o samoukaranie przedsiębiorców: Krzysztofa M., Jerzego B. i Jarosława O.

Na wtorkowym posiedzeniu wyroki usłyszało 10 oskarżonych (policjantów i przedsiębiorców). Zostali skazani na kary od roku do 2 lat więzienia z warunkowym zawieszeniem wykonania kary. Następny termin rozprawy - 16 marca.


***
Skazani policjanci:

Jarosław P. - półtora roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 5.000 zł grzywny,

Paweł P. - 2 lata w zawieszeniu na 3 lata i 10.000 zł grzywny,

Sławomir O. - rok i 3 miesiące w zawieszeniu na 2 lata,

Marcin O. - rok w zawieszeniu na 2 lata,

Ryszard P. - 2 lata w zawieszeniu na 4 lata, 5.000 zł grzywny.

Skazani przedsiębiorcy:

Tomasz J. - półtora roku w zawieszeniu na 3 lata i 2.000 zł grzywny,

Robert Z. - rok w zawieszeniu na 2 lata i 2.000 zł grzywny,

Jarosław O. - rok i 3 miesiące w zawieszeniu na 3 lata i 7.000 zł grzywny,

Krzysztof M. - rok w zawieszeniu na 2 lata i 10.000 zł grzywny,

Jerzy B. - rok w zawieszeniu na 3 lata i 3.000 zł grzywny,

Robert W. - rok i 6 miesięcy w zawieszeniu na 4 lata, 5.000 zł grzywny.


***
Jaśniepan władza (2)

Tysiąc złotych za oddanie prawa jazdy piratowi drogowemu, trzy flaszki wódki za kartę rowerową. Do komendy policji płynęła rzeka alkoholu, z komendy wyciekała państwowa benzyna. Oto kolejna seria wyczynów "stróżów prawa", spisana w liczącym 150 stron akcie oskarżenia, do którego dotarło Życie Pabianic:

Ryba psuła się od głowy. Skoro brał komendant, w łapę brali też jego podwładni. Oficer Jarosław P. za tysiąc złotych potrafił "zapomnieć" o ciężkim wykroczeniu kierowcy auta. Według prokuratora, tyle dostał od Marka C. Z kolei od Arkadiusza M., właściciela firmy budowlanej, dostał obietnicę budowy domku jednorodzinnego po tańszej cenie. Sto złotych kosztowało anulowanie mandatu za zbyt dużą prędkość. Przy okazji Jarosław P. wyłudził z komendy 200 litrów benzyny za 650 zł.

Policjanci z drogówki: Sławomir O. i Jarosław S. są oskarżeni o branie łapówek od Roberta W. i Jarosława O. Ten pierwszy płacił im za uniknięcie mandatu, gdy został przyłapany na przekroczeniu prędkości. Ten drugi - za oddanie dowodu rejestracyjnego auta, w którym nielegalnie przyciemnił szyby.

Długo czuł się bezkarny policjant z drogówki - Wojciech W., któremu prokurator zarzuca spowodowanie wypadku, ucieczkę, branie łapówek (pieniędzy i alkoholu) oraz zdradę tajemnic służbowych. Wojciech W. regularnie "meldował" Robertowi W., właścicielowi firmy samochodowej, kiedy i gdzie będą stać patrole policji. Dzięki temu przedsiębiorca, który sprowadzał auta z Zachodu, wiedział jak uniknąć kontroli transportu.

Policjanci z Pabianic nie gardzili nawet padliną. Paweł P., partner Wojciecha W., wziął od leśniczego sarnę zabitą przez samochód, którym kierował leśniczy.

Za 3 butelki wódki Smirnoff (warte 120 zł) policjant Piotr B. wypisał kartę rowerową nieletniemu, który nawet nie stanął do egzaminu z przepisów ruchu drogowego. Flaszki przyniósł przedsiębiorca Robert Z.

Wszechwładnego komendanta Jerzego Padyka beztrosko małpował jego zastępca - Zbigniew K. Ona także chętnie "pomagał" wpływowym obywatelom, którzy zadarli z prawem.

Latem 2003 roku wraz z Ireneuszem S., byłym zastępcą naczelnika wydziału prewencji, oddał przysługę szefom Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Zwrócili dowody rejestracyjne samochodów tej firmy, choć auta nie nadawały się do jazdy. W podzięce szefowie ZGKiM wysyłali do komendy robotników, którzy za darmo malowali i naprawiali budynek przy ulicy Żeromskiego.

W maju 2004 roku Zbigniew K. zasłużył sobie na wdzięczność komendanta VIII Komisariatu Policji w Łodzi. Polecił policjantowi Wojciechowi W., by oddał dowód rejestracyjny Elżbiecie Sz. - siostrze łódzkiego policjanta. Kobieta miała kolizję, a jej auto zagrażało innym kierowcom.

W październiku zastępca komendanta dał się uprosić członkowi zarządu łódzkiej Solidarności, by oddać dowód rejestracyjny auta po kolizji.

Zgnilizna w komendzie sięgała tak głęboko, że policjanci dawali łapówki… policjantom. Ireneusz S. wziął od kolegów 15 butelek wódki za to, że ustalił grafik dyżurów, jaki był im na rękę. Za podobną przysługę Jarosław P. dostał 30 butelek wódki od policjantów Wojciecha W. i Pawła P.

To i owo dało się załatwić nawet z rzecznikiem prasowym komendy. Andrzejowi B. prokurator postawił dwa zarzuty. W maju 2004 roku rzecznik namawiał policjanta Wojciecha W., by nie karał za wykroczenie drogowe Krzysztofa K. - związanego z lokalną gazetą. W sierpniu temu samemu policjantowi dał alkohol, jako dowód wdzięczności Tomasza I. za oddanie dowodu rejestracyjnego auta po kolizji.

Skorumpowani policjanci szczerze żałowali, że po prawie 10 latach samowoli ich komendant odchodził na emeryturę. Ci z drogówki złożyli się po 200 zł na prezent. Kupili porządny odtwarzacz DVD. Gdy go wręczali, umówili się na huczne pożegnanie szefa. Ale nie zdążyli. Komendant poszedł siedzieć. Zdążył jeszcze wziąć półroczną odprawę i ekwiwalent za urlop. Miesięcznie zarabiał 6.000 zł brutto.