ad

Ostatnie pożegnanie Arka „Arcziego” Kudrzyckiego odbyło się w kościele w Górce Pabianickiej. Setki młodych ludzi z pękami białych kwiatów w dłoniach wypełniły kościół. Przyszli koledzy, koleżanki, rodzina, znajomi, sąsiedzi. Nie można było wejść do świątyni, więc część osób stała przed kościołem na kilkustopniowym mrozie. Ale nawet tu płynęły łzy żegnające wspaniałego, młodego człowieka. Dla kolegów, z którymi trenował, zawsze był wzorem. Dawał z siebie wszystko.

Wstrząsające, ciepłe i przepełnione wielką miłością było wspomnienie matki. Wygłosiła je w kościele podczas mszy św.:

„Z tego miejsca chciałabym pożegnać mojego syna. Jak mówił ks. Twardowski, w życiu najważniejsze jest życie. A zaraz potem miłość. Pragniemy jej od urodzenia do śmierci. Niezależnie czy jesteśmy młodzi, czy starzy. Różne bywają jej rodzaje. Miłość do Boga, matki do dziecka. To nie tylko cierpienia młodego czy starego człowieka. Człowiek czułby się oszukany, gdyby nie zaznał miłości. Ciebie Arku kochaliśmy wszyscy. A ja jako matka kochałam Ciebie miłością bezgraniczną. Ty wiedziałeś o tym. Choć nie raz Cię irytowałam tym swoim matkowaniem. Ale to było silniejsze ode mnie. Odszedłeś cicho, bez słów pożegnania. Tak jakbyś swym odejściem nie chciał na smucić. Jest coś, co mrokom się opiera. Jest pamięć, co nie umiera. Moje serce ma korzenie w Twoim. Twoje serce jest zrośnięte z moim. Kocham cię bardzo. Miałeś takie osiągalne marzenia, których już nie ma. Dołączę do Ciebie, kiedy będziesz mnie potrzebował. Żegnaj kochany...”.

Arek od dziecka był bardzo aktywny. Sport wypełniał każdą wolną chwilę jego życia. Uprawiał sporty siłowe, free running (wykonywanie trików podczas pokonywania przeszkód na trasie biegu), street workout. W tej ostatniej dyscyplinie w 2014 zdobył w drużynowych zawodach mistrzostwo Polski.

Wieczorem 28 grudnia Arczi wyszedł z domu, by pobiegać. Na nieoświetlonym odcinku drogi potrącił go samochód. Mimo długiej reanimacji, nie udało się go uratować. 25-latek zmarł na miejscu.

- W naszym życiu przyjdzie taka chwila, gdy zostanie przerwane. Śmierć jest wpisana w nasze życie. Dotknie każdego z nas - mówił ksiądz. - Odszedł od nas Arkadiusz. Był zawsze otoczony sercem i miłością. Módlmy się za zmarłego Arkadiusza Kudrzyckiego, by za dobro czynione innym w całym swoim życiu, za okazane serce i miłość został włączony do chwały wszystkich świętych.

Trumnę nieśli strażacy z OSP Kudrowice. W dzwony własnoręcznie "uderzali" przyjaciele, gdy trumna była wynoszona z kościoła. Arek został pochowany w rodzinnym grobie na cmentarzu w Górce Pabianickiej.

Msze św. w intencji Arka Kudrzyckiego będą odprawiane w kościele w Górce Pabianickiej, w koście NMP i św. Maksymiliana Kolbego.

Przyjaciele Arka postanowili wesprzeć jego rodzinę w tych trudnych chwilach. Ku pamięci Arcziego zorganizują trening. Spotkają się 14 stycznia (godz. 13.00) na Lewitynie. W czasie treningu przeprowadzą zbiórkę pieniędzy na rzecz pomocy najbliższym Arka. Trening jest otwarty. Każdy może w nim wziąć udział.