Pabianice w ślad za Łodzią próbują różnych sposobów, by pozbyć się sklepów z dopalaczami.

Przypomnijmy: w ubiegłym roku prezydent Hanna Zdanowska wypowiedziała handlarzom dopalaczami wojnę. Najpierw miasto wykonywało „pilny remont” fragmentu chodnika przed sklepem. Zagrodzonego barierkami placu budowy pilnowali strażnicy miejscy. Kiedy to nic nie dało, postanowiła pozwać właścicieli budynków, w których powstały takie sklepy. Władze miasta zarzucały im obniżenie wartości okolicznych nieruchomości (należących do miasta) i żądały rozwiązania umowy najmu.

W kwietniu tego roku zapadł pierwszy wyrok. Sąd uznał, że… można karać właścicieli nieruchomości.

Podobną strategię chce obrać prezydent Grzegorz Mackiewicz. Do właściciela nieruchomości przy ul. Zielonej, gdzie niedawno powstał sklep z dopalaczami, skierował pismo. Domaga się zaprzestania immisji, czyli działania, które niekorzystnie wpływa na okoliczne nieruchomości. W okolicy sklepów z dopalaczami ludzie nie czują się bowiem bezpiecznie. Władze miasta zapowiadają, że jeśli umowa nie zostanie rozwiązana, sprawę skierują do sądu.