– W sobotę obejmuję rządy w Pabianicach – informuje insp. Paweł Zarychta, komendant naszej policji. – Będę pełnił dyżury sobotnio-niedzielne przez najbliższe dwa tygodnie.
Komendant Zarychta był w komendzie nieobecny przez kilka miesięcy. Najpierw miał zwolnienie lekarskie, potem korzystał z zaległego urlopu wypoczynkowego.
Na zwolnienie poszedł po tym, jak dwaj bandyci napadli na niego w okolicach lotniska Lublinek. Było to 21 września ubiegłego roku. Zarychta jeździł tam na rowerze. Bandyci uderzyli go w tył głowy, poturbowali i okradli. Zabrali portfel z dokumentami i gotówką.
Komendant trafił do szpitala MSW w Łodzi. Badanie lekarskie wykazało, że jest nie tylko poturbowany, ale ma też złamaną rękę. Komendant przeszedł poważną operację. Lekarze poustawiali i zespolili połamane kości przy pomocy specjalnych drutów. Po dwóch miesiącach w gipsie mógł zająć się rehabilitacją kończyny.
– Już jest dobrze – zapewnia. – Szczęście w nieszczęściu, że to lewa ręka. Ja jestem praworęczny.
Lekarz orzecznik, który badał komendanta, dał mu pozwolenie na pracę na rok. Potem Zarychta będzie musiał stawić się na następne badanie.
Prokuratura Rejonowa Łódź-Polesie, która prowadziła śledztwo w sprawie rozboju na policjancie, ostatecznie umorzyła śledztwo. Powód? Brak wykrycia sprawców.
Co na to poszkodowany?
- Wiem, że zrobili wszystko, co mogli. Znam tę robotę. Nie mam im za złe – dodaje.
Teraz komendant Zarychta zapewnia, że z większą empatia będzie podchodził do poszkodowanych. Znalazł się po tej drugiej stronie.