- Nasze problemy finansowe są tak duże, że nie jesteśmy w stanie ich pokonać - mówi Stanisław Krysiak, prezes Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej Nowa. - Zadłużenie sięga 4,7 mln zł, nie licząc odsetek.

W ubiegłym tygodniu Rada Nadzorcza zwołała pilne zebranie przedstawicieli. Zapadła decyzja: trzeba złożyć wniosek o upadłość spółdzielni.

Jeśli Sąd Gospodarczy ogłosi upadłość, w Nowej pojawi się syndyk. Będzie rządził sam. Zacznie od sprzedaży wszystkiego, co się da. Będzie też ścigać (przez sąd) spółdzielców, którzy nie uregulowali należności. Wszystko po to, by zaspokoić wierzycieli. Są to: Bank PKO BP, firma budowlana (PRIB) i dostawca ciepła (ZGKiM).

W najgorszej sytuacji są rodziny, które wpłaciły pieniądze na mieszkania w niedokończonym bloku. Ich szanse na odzyskanie wkładów (nawet 90.000 zł) są marne.

Pozostali spółdzielcy mogą spać spokojnie. Nikt im nie zabierze mieszkań, za które zapłacili. Będą mogli założyć wspólnoty, by administrować swoimi mieszkaniami.


Blok, który straszy

Początkiem końca Nowej okazała się budowa bloku nr 8 przy kościele na Bugaju. Miało w nim mieszkać 45 rodzin. Zaliczki lub pełne wpłaty dało dwadzieścia kilka osób. Na resztę lokali nie było chętnych. Rozpoczęto budowę, ale wkrótce zabrakło pieniędzy. Bank PKO wstrzymał kredytowanie, a Przedsiębiorstwo Robót Inżynieryjno-Budowlanych zeszło z budowy i domaga się pieniędzy. Tymczasem w kasie spółdzielni nie ma ani grosza. Na dodatek rosną rachunki za ciepło z Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. Nowa winna jest 340.000 zł.


Uparty bank

Spółdzielnia próbowała przekonać bank, by zamiast pieniędzy wziął niedokończony blok. Bank nie chciał. Nie chciał też poręczenia władz miasta i udzielenia kredytu na dokończenie budowy. Wykonawca bloku - PRIB, poszedł więc do sądu po nakaz komorniczy. Teraz trzyma rękę na bankowym koncie Nowej i zabiera czynsz wpłacany przez mieszkańców. Prezes Nowej próbuje się dogadać choćby z ZGKiM.

- Rozmawialiśmy o spłacie zadłużenia na raty, ale nie ma pieniędzy na te raty - wyjaśnia Krysiak. - Spółdzielcy zalegają co miesiąc 100.000 zł z płaceniem czynszu.

Latem ZGKiM zakręcił kurki z ciepłą wodą.


Szukanie pieniędzy

Spółdzielnia próbowała znaleźć pieniądze u swoich członków. Z opóźnieniem rozliczono koszty budowy osiedla domków - Smugowa II. Każdy dom rozliczono osobno. Jednym lokatorom naliczono nadpłaty, innych poproszono o dopłaty.

- Było tego 750.000 zł - mówi prezes. - Liczyliśmy, że choć połowa wpłynie do kasy i wtedy zapłacimy za ciepło. Ale wpłaciły tylko trzy osoby, które sprzedawały swoje domy. 41 osób odwołało się.

Sąd powinien ogłosić upadłość Nowej w ciągu trzech miesięcy.