List do redakcji:

Ponad tydzień temu pojawiły się nowe ograniczenia prędkości na naszych drogach. Dokładnie na ulicy Łaskiej wzdłuż parku Wolności zostały ustawione znaki ograniczenia prędkości do 70 km/h. Do niedawna stały na tym odcinku tylko znaki "koniec terenu zabudowanego", więc można było jechać 90 km/h. Teraz ustawiono "siedemdziesiątkę" i to jeszcze w taki sposób, że pierwszy znak zasłania drugi. Rozumiem, że zrobiono to w trosce o bezpieczeństwo. W końcu z jednej strony są zarośla i tory kolejowe, a z drugiej park. Pewnie każdego dnia przez drogę między pędzącymi samochodami przebiegają tłumy pabianiczan. Zapewne wielu chce zobaczyć z bliska jadący pociąg, a następnie szybko znaleźć się w parku, żeby pospacerować i powspominać pracującą w pocie czoła lokomotywę.

Jak to się ma do ogólnopolskiej akcji weryfikacji ograniczeń prędkości na drogach i eliminowania bezsensownie ustawionych ograniczeń? Rozumiem, że póki za drogę odpowiadała GDDKiA, można było jechać szybciej, a teraz gdy jej właścicielem są Pabianice, trzeba zwolnić.

Ze strony GDDKiA (http://www.gddkia.gov.pl/pl/a/12389/Zmiany-po-tegorocznej-weryfikacji-oznakowania): "Zmiany w lokalnych ograniczeniach prędkości na drogach krajowych to wynik przeprowadzonej przez pracowników GDDKiA oraz policji weryfikacji oznakowania w zakresie obowiązywania znaku B-33. W 262 przypadkach prędkość dopuszczalną w stosunku do obowiązujących limitów podwyższono."

Czytelnik W.G.

Odpowiada Stanisław Wołosz, dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni Miejskiej:
- To jest decyzja Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. To ona uznała, że skoro wyjeżdżamy z Pabianic z prędkością 50 km/h i od razu możemy jechać 90 km/h, a przy ul. 15. Pułku Wilków mamy ograniczenie do 50 km/h, to nie powinnio być aż tak dużej różnicy prędkości.
 
Jak się nieoficjalnie dowiedziało Życie Pabianic komisja, która działa przy staroście pabianickim zajęła się tym miejscem z powodu interwencji radnego miejskiego Jacka Wróblewskiego (PO), który domagał się, żeby tam postawić znak ograniczający prędkość do 50 km/h. Ale policjanci nie chcieli się na to zgodzić, uważając, że nie ma powodu do tak drastycznego zmniejszenia szybkości.