W pabianickich aptekach jak woda idą: Ibuprom, Fervex, Coldrex, Gripex, Pyralgina, Rutinoscorbin, No-spa oraz witaminy C, B, A+E. Lekarzą ostrzegają, że leczenie na własną rękę jest niebezpieczne. Ale nikt ich nie słucha.

- Są przypadki, że pacjent trafia do lekarza z rozlanym, krwawiącym wrzodem prosto na stół operacyjny - mówi doktor Jadwiga Szkudlarek. - Potem okazuje się, że brzuch go bolał i bolał, więc łykał jakieś paracetamole. I oczywiście nigdy nie był u lekarza.

Takie przypadki zdarzają się coraz częściej. Zamiast iść do urologa, gastrologa lub nawet chirurga, wolimy wziąć tabletkę przeciwbólową lub rozkurczową.

- To nie jest tak, że można kupić sobie tabletkę, zażyć ją i wszystko przejdzie - tłumaczy lekarka. - Pacjenci muszą wiedzieć, że żadne lekarstwa, także te sprzedawane bez recepty, nie są bezpieczne. Trzeba sprawdzić, czy nie ma przeciwwskazań do ich łykania, czy przy naszych dolegliwościach rzeczywiście możemy leczyć się sami.

Pół biedy, jeśli leki bez recepty kupujemy sobie w aptece. Tam przynajmniej jest farmaceuta, który wytłumaczy jak łykać. Niestety, większość środków przeciwbólowych kupujemy w sklepach spożywczych, na stacjach benzynowych i w kioskach. Sprzedawcy, którzy tam pracują, nie potrafią doradzić.

- U mnie w kiosku sprzedaję dużo leków przeciwbólowych, ale najwięcej Ibupromu - mówi sprzedawczyni z kiosku na Bugaju. - Wszystkim go polecam, bo sprawdziłam na własnej skórze, że jest mocny i bezpieczny.

Kioskarka nie wie, że leków zawierających ibuprofen nie mogą stosować ludzie z chorobą wrzodową, kobiety w ciąży i karmiące piersią. Kto łyka go za dużo, może ciężko uszkodzić nerki i wątrobę.

- Tabletki z krzyżykiem szły jak woda. Jak chcieli je wycofać, bo podobno były szkodliwe, to ludzie na kilogramy kupowali, by mieć zapas na rok lub dwa - dodaje kioskarka z ul. 20 Stycznia.

Niestety, coraz więcej osób bardziej wierzy w reklamy leków niż w słowa lekarzy.

- A ja i tak jestem zwolenniczką leczenia się samemu - mówi 27-letnia Agnieszka. - Kupuję zawsze Gripex i dzięki niemu wszystkie przeziębienia mijają mi po tygodniu. Oszczędzam czas, bo nie muszę chodzić do lekarzy, no i nie idę na zwolnienie, mogę pracować.

To martwi lekarzy.

- A potem ludzie mają przechodzone zapalenia płuc, niedoleczone anginy. Kiedy boli ich brzuch, łykają różne ranigasty, nie idą do lekarza. A po latach okazuje się, że wyhodowali sobie niezłego raka, mają słabsze serce lub chorobę wrzodową - ostrzega lekarka.

Bez recepty można kupić coraz więcej lekarstw, które kiedyś wydawane były tylko na ścisłe zalecenie lekarza.

- Dużo schodzi mi No-spy, do niedawna sprzedawanej wyłącznie na receptę - mówi farmaceutka z apteki "Pod Herbem". - To dobry lek, w bezpiecznej dawce, ale na przykład nie mogą go brać kobiety skarżące się na bóle miesiączkowe, zwłaszcza jeśli towarzyszą im obfite krwawienia.

Tymczasem telewizyjna reklama No-spy wyraźnie sugeruje, że lek łagodzi dolegliwości miesiączkowe. Prawda jest inna. Nospa działa rozkurczowo i miesiączka po jej zażyciu staje się obfitsza i może trwać dłużej.

Firmy farmaceutyczne coraz więcej leków przeznaczyły do sprzedaży bez recepty, bo zmniejszyły ich opakowania. I tak bez problemu kupimy 6 tabletek Pyralginy, 10 Ranigastu, 7 Allertecu. Większe opakowania nadal dostępne są na receptę, ale przecież nikt nikomu nie zabroni kupić kilku małych. Niektóre z leków aptekarze trzymają pod kluczem. Są oznaczone jako trucizna, a klient może i tak kupić je bez recepty. To na przykład Scopolan, który zawiera scopolaminę - bardzo silnie działającą substancję.

- Ale Scopolan dostępny jest bez recepty, bo zawiera bezpieczną dawkę - tłumaczą w aptece "Pod Herbem". - Poza tym mało kto wie o jego istnieniu, raczej ci, którzy kiedyś byli nim leczeni, przekonali się do niego i teraz po ten konkretny lek wracają.

Chorym wydaje się, że tabletka jest lekiem na całe zło.

- Nie ma bezpiecznych tabletek, bezpiecznych syropów, bezpiecznych witamin - ostrzega Szkudlarkowa. - Żaden lek nie powinien być stosowany bez kontroli lekarza. W najlepszym przypadku nabawimy się niestrawności, w najgorszym… lepiej nie mówić.


***
Tylu Polaków leczy się "bez recepty"

bóle głowy - 79 proc.
przeziębienie - 55 proc.
katar - 40 proc.
ogólne złe samopoczucie - 28 proc.
bóle kości i stawów - 37 proc.