Postać tę poznaliśmy głównie dzięki filmowi Romana Polańskiego – „Pianista” (nagrodzony Oscarami). Kapitan Hosenfeld to ten niemiecki oficer, który w gruzach Warszawy (1944-45) ocalił od głodowej śmierci muzyka żydowskiego pochodzenia - Władysława Szpilmana.
Izraelski Instytut Yad Vashem przed kilkoma dniami uhonorował Hosenfelda medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Zaszczytu tego dostępują jedynie ci dzielni ludzie, którzy podczas drugiej wojny światowej ratowali Żydów. "Nie znam przypadku, by oficer Wehrmachtu dostał ten tytuł" - mówi Witold Kulesza z Instytutu Pamięci Narodowej,.
Wilm Hosenfeld (urodzony 2 maja 1895 roku w Rhoendorf Mackenzell) podczas pierwszej wojny światowej walczył w piechocie. Kilkakrotnie był ranny na polach bitew. W 1919 roku podjął pracę wiejskiego nauczyciela w Hesji. Miał pięcioro dzieci. Był zafascynowany Adolfem Hitlerem, wstąpił do partii NSDAP i jej bojówek SA. Stopniowo jednak dostrzegał rażące konflikty między chrześcijaństwem a faszyzmem.
Po wybuchu drugiej wojny światowej Kapitan Hosenfeld (jako weteran wojenny) został powołany do służby wojskowej na tyłach frontu. Od końca września 1939 roku był komendantem oficerskiego obozu jenieckiego w Pabianicach. W obozie tym siedzieli polscy żołnierze wzięci do niewoli w okolicach Łodzi, Pabianic, Sieradza, Piotrkowa). Tutaj Hosenfeld zwolnił do domu polskiego oficera - na prośbę jego żony. "Jestem katolikiem i pomogę pani" – zadeklarował kobiecie. Pomógł ukrywać się poszukiwanemu przez gestapo polskiemu księdzu Cieciorze, który pod koniec wojny z wdzięczności zaproponował Hosenfeldowi, że go ukryje. Ale kapitan Hosenfeld się nie zgodził.
Z Pabianic kapitan Hosenfeld został przeniesiony służbowo (grudzień 1939 roku) do Węgrowa, a następnie do Sokołowa. Od czerwca 1940 stacjonował w Warszawie - w komendzie Wehrmachtu. Zarządzał obiektami sportowymi, organizował zawody i ćwiczenia sprawnościowe dla Niemców. Przez 4 lata uczył się języka polskiego i pomagał Polakom, wystawiając im fałszywe dokumenty. Uratował co najmniej kilkudziesięciu Żydów, zatrudniając ich przy pracach porządkowych na obiektach sportowych.
Podczas powstania warszawskiego niemieccy dowódcy wykorzystali jego znajomość języka polskiego. Kapitan Hosenfeld służył w kontrwywiadzie, z zadaniem przesłuchiwania powstańców, cywilnej ludności Warszawy i żołnierzy radzieckich wziętych do niewoli na prawym brzegu Wisły.
Pianistę Władysława Szpilmana spotkał jesienią 1944 roku. Znalazł go w kryjówce na strychu wilii przy al. Niepodległości 223. Szpilman był wycieńczony, głodny i zziębnięty. Przez kilka miesięcy Niemiec przynosił mu jedzenie, dał ubranie i opowiadał o sytuacji na froncie.
17 stycznia 1945 roku kapitan Hosenfeld dostał się do niewoli sowieckiej - pod Błoniem. Siedział obozie przejściowym, potem wywieziono go do Mińska. Rosjanie dowiedzieli się, że służył w kontrwywiadzie. Torturami próbowali zmusić go do zeznań.
W 1946 roku Hosenfeldowi udało się potajemnie wysłać z obozu jenieckiego kartkę z listą osób, którym pomógł podczas wojny. Było na niej także nazwisko Szpilman. Kartka ta jednak nie dotarła do adresatów.
Rok później Rosjanie wytoczyli Hosenfeldowi proces i skazali go na karę śmierci za zbrodnie wojenne. Sąd odrzucił relacje osób ocalonych przez kapitana. Brał pod uwagę jedynie oskarżenia o służbę w obozach jenieckich i „działalność antyradziecką”. Po amnestii wyrok złagodzono do 25 lat obozu pracy na terenie Związku Radzieckiego.
Mordercze warunki panujące w obozie pracy sprawiły, że Hosenfeld miał wylew krwi do mózgu i paraliż. Zmarł 13 sierpnia 1952 roku w łagrze pod Stalingradem. Dopiero w sierpniu 1989 roku syn kapitana – Helmut, dzięki Czerwonemu Krzyżowi zdołał ustalić miejsce pochówku ojca.
W 2007 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Wilma Hosenfelda Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski