Dlaczego? Bo niewiele umieją, brakuje im doświadczenia. W naszym urzędzie pracy zarejestrowanych jest aż 1.859 pabianiczan, którzy nie ukończyli 30.

Firmy niechętnie zatrudniają takie osoby.

– Większość bezrobotnych z tej grupy ma wykształcenie ogólne, ponieważ szkoły nie są dostosowane do potrzeb rynku – mówi Danuta Skwirowska, p.o. dyrektora Urzędu Pracy. – Ich umiejętności i kwalifikacje są mało przydatne dla pracodawców.

Magda skończyła technikum hotelarskie. Po szkole szukała pracy w restauracjach i hotelach.

– Ofert jest dużo, ale za marne pieniądze. W Łodzi proponowali mi pracę 6 godzin dziennie po 6 złotych za godzinę – opowiada dziewczyna. – Odliczając dojazdy zarobiłabym 500 złotych.

Młodzi z kolei skarżą się, że pracodawcy ich nie szanują, zatrudniają na umowy śmieciowe, albo dają pracę na czarno.

– Ostatnio pracowałam w sklepie odzieżowym. Przez dwa tygodnie nie dostałam umowy, a potem mi podziękowali i wzięli kolejną osobę – mówi Marlena.

– Odnoszę wrażenie, że traktują nas jak tanią siłę roboczą – żali się Basia.

Kilka dni temu dziewczyna była na rozmowie w sklepie odzieżowym w jednym z łódzkich centrów handlowych.

– Zaproponowali mi pracę 6 dni w tygodniu po 6 godzin. Stawka: 6 złotych – wylicza. – Zanim by mnie przyjęli, musiałabym przejść 6–dniowe szkolenie i na koniec zdać egzamin przed szefową. To nowy sklep i wyglądało na to, że potrzebują kogoś tylko na kilka dni, a potem mi podziękują.

Pracodawcy też przedstawiają swoje racje. Twierdzą, że młodzi są roszczeniowi i leniwi.

– Na dzień dobry chcą służbowy samochód, telefon i laptopa – opowiada pabianicki przedsiębiorca. – No i oczywiście praca tylko od 8.00 do 16.00. A co mogą dać od siebie? W zasadzie niewiele…

– Oczekiwania są bardzo duże, zwłaszcza jeśli chodzi o przedstawicieli handlowych – mówi Piotr, dyrektor w pabianickiej firmie. – Bardzo często zdarza się, że młodzi nie chcą pracować za mniej niż 2.000 złotych na dzień dobry. Do tego oczywiście służbowy samochód i telefon. Paradoksalnie osoby bez doświadczenia mają większe wymagania, niż doświadczeni pracownicy.

Piotr zaznacza, że w jego firmie jest otwarta ścieżka kariery. Pracownicy mają możliwość awansu, ale trzeba na niego zapracować.

– Byli tacy, którymi strasznie się rozczarowaliśmy, ale nadal uważam, że warto inwestować w młodych – dodaje Piotr.

Na koniec sierpnia stopa bezrobocia w naszym mieście sięgała 16,6 procent. Spory odsetek pośród nich to osoby do 30. roku życia. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt, że pieniądze z projektów przeznaczonych dla tej grupy wiekowej kończą się. Dotąd młodzi korzystali ze staży, by zdobyć wymagane doświadczenie. Alternatywą były też programy promujące samozatrudnienie: Tygrysy biznesu, Młodzi niezależni czy Pracuję dla siebie.

– Niestety, staże dla młodych już się skończyły – mówi Skwirowska.

Młodzi nie chcą też pracować na własną rękę. Zainteresowanie projektami unijnymi, z których można pozyskać pieniądze na rozpoczęcie działalności, jest bardzo małe.

– Zakończył się czwarty nabór od początku roku i nie wiem, czy się nam uda wyłonić 22 osoby, bo tyle może skorzystać z pomocy – mówi dyrektorka.

To dlatego, że spora część kandydatów miała problem z prawidłowym wypełnieniem wniosków. Inni – nawet po uzyskaniu pozytywnej opinii komisji, rezygnowali.

– Wielu zrezygnowało na etapie składania biznesplanów, a niektórzy nawet po otrzymaniu decyzji o przyznaniu dofinansowania – opowiada Skwirowska. – Powody są różne: podjęcie pracy, problemy ze znalezieniem poręczyciela, bądź niedopełnienie innych formalności wymaganych przy podpisaniu umowy. Zdarzały się również przypadki rezygnacji wynikające z braku odpowiedniego doświadczenia życiowego.

Od początku trwania projektu do urzędu wpłynęły 84 formularze rekrutacyjne. Do końca naboru dotrwało niewielu. Z środków na rozpoczęcie działalności gospodarczej skorzystało dotąd tylko 18 osób. Projekt skierowany jest do bezrobotnych do 25. roku życia. Jakie pomysły na biznes mają młodzi?

– Najczęściej są to zakłady mechaniki pojazdowej z diagnostyką komputerową oraz wulkanizacja. 2 uczestniczki zdecydowały się na uruchomienie salonu kosmetycznego, z czego jeden ma mieć formę mobilną z dojazdem do klienta – wylicza dyrektorka.

Wśród innych pomysłów znalazły się: stajnia – hotel dla koni, produkcja kultur bakterii dla przemysłu spożywczego, mobilny gabinet fizjoterapeutyczny, usługi w zakresie technologii informatycznych – tworzenie oprogramowania na urządzenia mobilne, czy usługi projektowe w zakresie budownictwa i doradztwo techniczne.

W przyszłym roku ze staży i dotacji na założenie firmy młodzi nie będą mogli już korzystać. Kolejny program będzie skierowany dla bezrobotnych po 50. roku życia.

Ratunkiem dla pabianiczan, którzy chcą podnieść kwalifikacje, mogą być szkolenia zawodowe. Takie organizuje nie tylko Urząd Pracy. Osoby do 25. roku życia mogą szukać pomocy w Młodzieżowym Centrum Kariery przy ul. Gdańskiej 6.

– Może się do nas zgłaszać młodzież od 15. roku życia – mówi Marek Gryglewski z Punktu Pośrednictwa Pracy.

Centrum współpracuje z firmami, które poszukują pracowników. Niestety, najczęściej to prace dorywcze, krótkoterminowe.

– Przeważnie jedno–, dwudniowe czy weekendowe zlecenia – tłumaczy Gryglewski.

Oferty dotyczą prac magazynowych, inwentaryzacji, roznoszenia ulotek czy promocji produktów.

– Niestety, rzadkością jest praca na stałe. W tym roku nie mieliśmy chyba żadnej takiej propozycji – mówi.

Przy Centrum działa też Ośrodek Szkolenia Zawodowego. Kursy odbywają się w Zgierzu.

– Były kursy na wózki widłowe, barmańskie. Organizujemy je pod kątem pracodawcy, nie na prośbę kandydatów – tłumaczy Gryglewski.

Szkolenia są bezpłatne. Ci, którzy w nich uczestniczą, otrzymują też zwrot kosztów dojazdu do Zgierza.

– Nie można powiedzieć, że pracy dla młodych nie ma – podsumowuje jeden z pracodawców. – Wiele firm prowadzi rekrutację i nie może znaleźć wykwalifikowanego pracownika. Ważne, żeby kandydaci dawali też coś od siebie, nie tylko wyciągali ręce po pieniądze.