Sebastian Grochala, rzecznik łódzkiego MPK twierdzi, że 1 maja tramwaj do Pabianic nie pojedzie.

- Podtrzymujemy swoje stanowisko z 30 marca. Informowaliśmy wtedy, że jeżeli do 1 maja nie odbędą się żadne prace naprawcze na torowisku, będziemy zmuszeni wstrzymać kursy do Pabianic – mówi Grochala.

Zdaniem MPK stan torowiska jest tak zły, że może to doprowadzić do katastrofy w ruchu lądowym.

- Jeśli dojdzie do jakiegoś wypadku, wina spadnie na MPK – dodaje.

Problem w tym, że tydzień temu Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi zapewniał, że kursy linii "41" nie zostaną wstrzymane. Dla władz naszego miasta to właśnie ZDiT, a nie MPK jest stroną umowy.

- Otrzymaliśmy zapewnienie, że połączenie nie zostanie wstrzymane – twierdzi prezydent Grzegorz Mackiewicz. - W najgorszym wypadku po weekendzie majowym do Łodzi zawiozą nas autobusy.

Gdzie leży problem? MPK alarmowało ZDiT o fatalnym stanie torowiska. Grochala twierdzi, że jeśli Zarząd Dróg nie prześle im oficjalnego stanowiska, w którym nakaże wykonywanie kursów do Pabianic, tramwaje nie wyjadą. Tyle że wysyłając takie pismo, ZDiT brałoby na siebie winę za ewentualne wypadki. 

Ostatnio prezydent Łodzi Hanna Zdanowska sugerowała, by tramwaje podmiejskie zastąpić autobusami elektrycznymi. Pisaliśmy o tym TUTAJ