Roman Grzelak sam wytropił złoczyńcę i własnoręcznie „wymierzył mu sprawiedliwość". Nocą na ulicy Zamkowej rozbił szyby auta, w którym schował się przestępca z pistoletem, wyciągnął go, wygrzmocił, odebrał ukradziony telefon komórkowy i dopiero wtedy wezwał policję. Bandyta ma wstrząśnienie mózgu.


NIE CACKAŁ SIĘ

Odważny i bezlitosny Grzelak jest "bramkarzem" i kucharzem w pubie Remiza na Bugaju. Życie Pabianic dowiedziało się, że w sobotę o godz. 3.14 na rogu ulic Zamkowej i Berlinga jego dziewczynę, Izabellę, napadł 20-letni Piotr S. Drań miał pistolet. Przystawił go dziewczynie do głowy i wyrwał telefon komórkowy Nokia, wart 300 zł. Napad widział chłopak Izy, stojący 200 metrów dalej - przed klubem Halloween na Zamkowej.

- Widziałem, jak doszedł do niej ten facet, wyrwał coś i zaczął uciekać. Wtedy Iza zaczęła krzyczeć - opowiada Romek. - Rzuciłem się w pogoń. Gdy przebiegłem kilka metrów, podjechał znajomy taksówkarz. Wskoczyłem do auta i razem goniliśmy drania. Widziałem, jak wsiadł do bmw zaparkowanego przy kurczakach na rogu Pułaskiego.

Na widok potężnego Grzelaka, drań zablokował drzwi i położył się na podłodze przy tylnym siedzeniu auta. Ale „bramkarz" nie odpuścił. Rozbił trzy szyby boczne w bmw i wyciągnął Piotra S. na ulicę. Rozprawił się z nim gołymi pięściami. Na głowę posypały się kopniaki i silne ciosy.

- To trwało jakieś 15-30 sekund. Nie pamiętam, ile razy go uderzyłem. Byłem straszliwie wściekły, że napadł na moją dziewczynę - opowiada Romek.

Pistolet, którym bandyta sterroryzował dziewczynę, okazał się plastikową zabawką.


ALE OBERWAŁ!

Pobitego Piotra S. karetka zawiozła na oddział chirurgiczny pabianickiego szpitala. Przy łóżku przestępcy usiadł pilnujący go policjant.

- Tomografia komputerowa wykazała, że pacjent doznał wstrząśnienia mózgu - mówi doktor Zbigniew Kociszewski, ordynator chirurgii. - Powinien zostać na obserwacji, ale wypisał się na własne żądanie.

Piotr S. wyszedł ze szpitala w poniedziałek przed południem. Nie jest ubezpieczony. Obawiał się kosztów leczenia. Prosto ze szpitala policja zawiozła go na przesłuchanie do prokuratury.

- Jest podejrzany o dokonanie rozboju - dowiedzieliśmy się w prokuraturze. - Twierdzi, że niczego nie pamięta.

Piotr S. mieszka w Szczercowie. Do Pabianic przyjechał z dwoma kolegami. Po przesłuchaniu został zwolniony. Prokurator zastosował wobec niego dozór policyjny.


***
HALINA KOZIARA - prokurator:

- Moim zdaniem, Roman G. przekroczył granice obrony koniecznej. Jego reakcja była zbyt daleko idąca. Nic mu nie groziło, bezpieczna była również dziewczyna. Jeśli lekarze stwierdzą, że Piotr S. doznał obrażeń, które skutkują zwolnieniem lekarskim na więcej niż 7 dni, to prokurator będzie musiał wszcząć postępowanie przeciwko Romanowi G. Jeśli nie, to Piotr S. może wytoczyć mu proces z prywatnego powództwa.

KAROL SUCHOCKI - właściciel pubu Remiza:

- Odkąd Roman pracuje w moim pubie, skończyły się bijatyki i awantury. To dobry, sumienny pracownik. Jestem z niego zadowolony.