- W drugiej lidze nie ma na nas mocnych - tak skomentował sobotnią wygraną Włodzimierz Stawicki, trener piłkarzy ręcznych Gwaranta.

Radość trenera jest zupełnie zrozumiała. Mecz był hitem jesiennej rundy II ligi. Zmierzyły się bowiem dwa najsilniejsze zespoły: lider Gwarant i wicelider Wisła.

Goście postawili sobie za punkt honoru pokonać pabianiczan. Dlatego przywieźli aż 5 zawodników pierwszego zespołu (lidera ekstraklasy), w tym doskonałego skrzydłowego Aloszę Szyczkova. Na próżno.

W pierwszej połowie nasi wyszli na kilkubramkowe prowadzenie (11:7 w 20. min) po bramkach Dariusza Wróbla i Tomasza Mielczarka i świetnych obronach bramkarza Marcina Zajkiewicza. Jednak po kilku minutach goście zdołali odrobić straty.

Po wyrównanym początku drugiej połowy naszym znów udało się odskoczyć na kilka "oczek". Spora w tym zasługa świetnie broniącego Zajkiewicza.

- Teraz ich mamy - krzyknął z uśmiechem na ustach Tomasz Mielczarek, gdy w 56. min na tablicy wyników zaświeciło 31:25 dla Gwaranta.

I nie pomylił się. Nasi spokojnie dowieźli zwycięstwo do końca.

Gwarant: Zajkiewicz, Czapelka, Oklejak - Wróbel 10, Mielczarek 9, Benkes 6, J. Płócienniczak 3, Stawicki 2, Kotala 2, Kosmala 2, D. Płócienniczak 1, Walocha, Lasowy, Miller.


***
GRACZ MECZU
TOMASZ MIELCZAREK - szybki, waleczny i agresywny. Choć zawodnicy Wisły starali się szkrzętnie go pilnować, nie mogli znaleźć sposobu na ruchliwego pabianiczanina.