W Komendzie Powiatowej Policji w Pabianicach Ogniwo Techniki Kryminalistycznej składa się z 5 funkcjonariuszy. Są to policjanci z kilkunastoletnim stażem służby i wieloletnim doświadczeniem w dziedzinie kryminalistyki. Ich drobiazgowa, czasochłonna praca, często w trudnych warunkach na miejscu zdarzenia, ma decydujący wpływ na wykrycie sprawcy przestępstwa.

- Moja praca polega na ujawnieniu i zabezpieczeniu śladów kryminalistycznych oraz dokumentowanie miejsca zdarzenia - tłumaczy młodszy aspirant Jakub Szluker, technik kryminalistyki wydziału dochodzeniowo-śledczego KPP w Pabianicach. – To nie tylko zabezpieczanie śladów linii papilarnych, ale także mechanoskopijnych, zapachowych, wykonywanie różnego rodzaju odlewów, aż po szczegółowe szkice miejsca zdarzenia drogowego.

Na podstawie analizy zabezpieczonych śladów technik wnioskuje np. o sposobie działania sprawcy, użytych narzędziach itp. Do jego zadań należy również fotografowanie i daktyloskopowanie osób podejrzanych o dokonanie przestępstwa.

Technik kryminalistyki zajmuje się zdarzeniami związanymi z włamaniami, zabójstwami, samobójstwami, niewyjaśnionymi zgonami i śmiertelnymi wypadkami drogowymi.

– Najbardziej żmudne i czasochłonne są prace przy dokumentowaniu miejsc wypadków drogowych – mówi młodszy aspirant. – Trzeba dokładnie zmierzyć wymiary jezdni, ślady hamowania, itp. Potem te wszystkie dane przenieść na papier milimetrowy w skali 1 do 200. Trzeba być bardzo dokładnym i ostrożnym.

Dlatego Szluker po dwa razy mierzy i sprawdza wszystko na miejscu zdarzenia i porównuje swoje pomiary.

Zanim jednak został specjalistą w swojej dziedzinie, musiał opanować wiedzę z zakresu daktyloskopii, mechanoskopii, biologii, balistyki, fizyko-chemii czy traseologii. Uczył się zabezpieczać pozostawione przez sprawcę zapachy, mikroślady, a także fotografować lub filmować miejsce zbrodni i szkicować jej plan. Wszystko po to, aby jak najdokładniej zabezpieczyć maksymalną ilość śladów.

- Każdy technik ma swój sposób pracy, dlatego nie jeździmy na zdarzenie we dwóch – opowiada. – Nie ma jednego schematu postępowania, bo każdy przypadek jest inny i do każdego należy podejść indywidualnie.

Technik musi wiedzieć, jak i gdzie działać, jak zrobić sobie na miejscu zdarzenia oględzinową drogę, potrzebną do ujawniania i zabezpieczania śladów. Powinien widzieć więcej niż inni, analizować, którędy człowiek wszedł i jak wyszedł.

– Czasem trzeba myśleć jak przestępca – dodaje.

Jakub Szluker ma 36 lat, w policji służy od 2003 roku. Ukończył pabianicki „mechanik”. Potem, za namową przyjaciela ze szkoły, zgłosili się do policji. Chcieli tak „odrobić” wojsko. Zaczynali służbę w oddziałach prewencji w Warszawie. Służyli tam rok.

Szluker został w policji. Przeszedł kurs przygotowawczy w Pile i w końcu trafił do pabianickiej komendy.

Przez 3 lata był dzielnicowym w Piątkowisku. W sierpniu 2009 roku trafił do Ogniwa Techniki Kryminalistycznej w naszej komendzie. Potem przeszedł kilkumiesięczny kurs dla techników kryminalistyki, gdzie poznał tajniki pracy w tej dziedzinie.

– Pierwszą sprawę miałem w sierpniu. Był to wypadek drogowy. Na trasie z Dobronia do Ldzania motocyklista zginął po zderzeniu z renaultem – wspomina. – Tego dnia pracowałem z doświadczonym kolegą.

Na każde miejsce zdarzenia mł. asp. Szluker wozi ze sobą walizkę. Jest metalowa i wraz z zawartością waży 25 kg. Ma w niej m.in.: szkicownik, klucze, narzędzia, różnego rodzaju proszki do ujawniania śladów, testery do ujawniania krwi, preparaty do rozrzedzania wydzielin, wymazówki, delikatne pędzle zrobione z puchu marabuta czy włosa bobra. Są też: śrubokręt, klucz francuski, latarka i młotek. Na ramieniu nosi torbę reporterską z aparatem fotograficznym i zestawem obiektywów. Ta jest trochę lżejsza.

– Bo mogą się przydać na miejscu zdarzenia – tłumaczy.

Zebrane materiały wysyła do laboratorium policji, a tam zajmują się nimi już konkretni specjaliści.

Jaki powinien być technik?

– Na pewno odporny psychicznie. Obcowanie ze śmiercią i ludzką tragedią czy uczestniczenie w sekcjach zwłok z pewnością do przyjemnych zajęć nie należy – mówi aspirant. - Można się na takie rzeczy uodpornić, ale nie do końca.

Młodszy aspirant Szluker ma doskonałą pamięć, prawie fotograficzną. Nie zapomina zdarzeń, miejsc, wyglądu ofiar. Do dziś pamięta miejsce zbrodni przy ul. Wileńskiej, gdzie w domu syn zabił ojca ciosami siekiery w głowę. Z pamięci odtwarza mieszkanie w Konstantynowie, gdzie znaleziono martwego noworodka.

– Prokuratorzy podejrzewali matkę, ale okazało się, że była to śmierć łóżeczkowa – wyjaśnia.

Co go pociąga w tej pracy?

- Fakt, że znajdzie się sprawcę, daje satysfakcję. W końcu po to zostałem policjantem, żeby łapać przestępców, żeby pomagać ludziom – mówi.

A praca technika?

– Daje inne podejście do życia, dystansuje, docenia się pewne wartości – zapewnia. – Doceniam wartość rodziny. Żałuję każdej godziny, której nie spędziłem z moimi synkami i żoną.

Technik Szluker pracuje 12-tkami, to znaczy, że ma 12-godzinne dyżury w komendzie, ale jak trzeba, jest pod telefonem.

Co w tej pracy jest dobrego?

– Nie jest monotonna – zapewnia. – Każdy dzień technika kryminalistyki jest niepowtarzalny.

Po zgłoszeniu o przestępstwie wyrusza na miejsce zdarzenia. Tam najpierw odbywają się szczegółowe oględziny, ujawnianie śladów, potem często niełatwe ich zabezpieczanie. W zależności od rodzaju zdarzenia policjant wykonuje inne czynności oraz stosuje różne metody techniki kryminalistycznej. Ponadto na podstawie analizy zabezpieczonych śladów technik wnioskuje np. o sposobie działania sprawcy, użytych narzędziach itp. Do jego zadań należy również fotografowanie i zdejmowanie odcisków palców osób podejrzanych o dokonanie przestępstwa, celem umieszczenia w odpowiednich bazach policyjnych.

Co jest w tej pracy najtrudniejsze?

- Bezpośredni kontakt z cierpieniem ludzi dotkniętych tragicznymi zdarzeniami, np. wypadkami drogowymi, zabójstwami, śmiercią bliskich. Najtrudniejsze z trudnych są sprawy związane z dziećmi.