W pierwszych rzędach zasiedli: Barbara Kacperczyk, Zdzisław Drzazga, Grażyna Burda (wicedyrektor), Władysława Widz, Zofia Ojrzyńska, Elżbieta Drzewosz, Sabina Krac, Stanisława Gaś, Alfreda Kubacka... Nie każda twarz nauczyciela sprzed 30, 40, 50 lat była dziś rozpoznawalna. W pierwszym rzędzie dyrektor Jan Rojszczak, wicedyrektorzy: Agnieszka Wasilewska-Wincek, Barbara Frachowicz, Paweł Bulzacki. Dyrektorka Teresa Zapędowska przysłała podziękowania i życzenia, a w imieniu wicedyrektorki Bogdany Duli kwiaty odebrała córka Małgorzata (też nauczycielka).
 
W ciągu pięćdziesięciu lat szkołę opuściło ponad 4.600 absolwentów. Pracę miało 380 osób, w tym 250 nauczycieli.
 
- W 1965 roku sadziliśmy przed szkołą tuje – wspominała Bożena Kabza, która z bratem bliźniakiem przyszła do klasy siódmej nowej szkoły. - Profesor Drzazga uczył nas, jak prowadzić ogród botaniczny. To dzięki panu zdecydowałam się na studia, na których uczyłam się biologii.
 
Zdzisław Drzazga, przez uczniów zwany „Kaziem”, nie krył wzruszenia.
 
- To przezwisko było nienajgorsze – mówił, ale przemawiać i wspominać nie chciał.
 
Wszystkie wolne lekcje przez wiele lat uczniowie spędzali na pieleniu grządek i dbaniu o zieleń. Regularnie odwiedzali też zakład patronacki - dzisiejszą PaFaNę, zwaną wtedy "narzędziówką". Tam też wyrywali chwasty z alejek.
 
Na piątkowej uroczystości wzruszenia nie kryli dawni nauczyciele, zwłaszcza gdy rozpoznawali ucznia lub uczennicę, którzy dziś mają po 50 lub więcej lat.
 
- Uczyłam was matematyki eksperymentalnej. W pierwszej klasie było podnoszenie do potęgi – przypomniała Zofia Ojrzyńska, która pierwszaków uczyła dodawania na kolorowych klockach.
 
- Dziś pierwsi absolwenci tej szkoły to już słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku – zdradziła Ewa Wadowska-Filarska, prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku i absolwentka SP 17.
 
W sali zasiadło około 70 absolwentów. Część z nich przyznała, że w tej szkole dziś uczą się ich dzieci, wnuczęta, a nawet prawnuki.
 
- Spędziłem w „siedemnastce” pięć lat – wyznał były wicepremier Janusz Tomaszewski. - Chłopaki zadzwonili, że się dziś spotykamy, więc przyszedłem. Dobrze tak powspominać.
 
A wspomnień sporo. Sala gimnastyczna nie zmieniła się od pół wieku. Wciąż tak samo ozdobione metalowymi ornamentami główne wejście do szkoły. W te wakacje udało się wymienić stare drzwi na stołówkę.
 
- Zawsze się bałem, że klucze mi wpadną do „przepaści”, którą uczniowie pokonują codziennie, wchodząc do szkoły – żartował inny absolwent Krzysztof Rąkowski, dziś radny miejski.
 
Kolejne pokolenie uczniów wciąż wchodzi po tych samych schodach, idzie po tych samych metalowych kratownicach.
 
Tutaj uczył się też obecny prezydent Grzegorz Mackiewicz.
 
- Na korytarzu w pingla graliśmy. Odbijaliśmy piłeczki łapciami a stoły zastępowała nam podłoga z lastrika  – przyznał publicznie prezydent.
 
Ale zmieniły się klasy, są nowoczesne pracownie. Świeżością pachnie na stołówce.
 
Po 50 latach szkoła zmieniała patrona. Ludwika Waryńskiego zastąpiła Małgorzata Kozera Gliszczyńska – absolwentka szkoły, utytułowana koszykarka. Dziś grono pedagogiczne chwali się, że uczyli się tutaj: Zbigniew Libera (artysta), Monika Powalisz (reżyser), Andrzej Sysio (trener sztuk walki), Sebastian Grzelczyk (zapaśnik, trener) i Patrycja Mynarska (skrzypaczka).