Do redakcji Życia Pabianic zgłosiły się Czytelniczki, które poskarżyły się na zachowanie proboszcza jednej z pabianickich parafii.

- Upokorzył zmarłego i wszystkich żałobników – uważają rozżalone kobiety. - W trakcie mszy pogrzebowej ksiądz zaczął mówić o zmarłym, że był pijakiem i żył daleko od Boga. Gdy się sprzeciwiłyśmy, wyciągnął nasze pieniądze za pogrzeb i wymachiwał nimi.

Kilka dni przed pogrzebem brata i wuja kobiety te wybrały się do parafii, omówić szczegóły ceremonii. Przyjął je wikariusz.

- Wszystko wtedy było w porządku. Zapłaciłyśmy za mszę – wspominają spotkanie w kancelarii.

W dniu pogrzebu w kaplicy pojawił się proboszcz parafii.

- Oznajmił, że nie ma za dużo czasu i chciał przełożyć mszę na inny dzień. Nam zależało, żeby choć krótka msza odbyła się jednak tego dnia, bo większość żałobników było przyjezdnych. Proboszcz niechętnie, ale zgodził się – relacjonują.

Z relacji kobiet wynika, że po rozpoczęciu mszy proboszcz zaczął wypowiadać się o zmarłym w sposób negatywny.

- Cytuję: Wszyscy zgromadzeni wiemy, że zmarły nie żył z Bogiem i w niego nie wierzył. Pił alkohol – opowiada chrześnica zmarłego. - Wujek faktycznie cierpiał na chorobę alkoholową, ale wierzący był przez całe życie. Uważam, że mimo wszystko należał mu się godny pogrzeb przeprowadzony z szacunkiem.

Oburzone słowami księdza kobiety zaczęły zwracać mu uwagę na nietaktowne zachowanie.

- To nic nie dało. Po wyjściu z kaplicy nikt nie zabrał ani prochów, ani tabliczki z nazwiskiem zmarłego. Musiałyśmy same je przenieść. Nad grobem ksiądz odczytał pożegnanie, pomijając już odczytanie zamówionych mszy za zmarłego. Tu doszło do kolejnej sprzeczki z proboszczem, po której wyciągnął nasze pieniądze za pogrzeb i próbował je zwrócić. To było okropnie upokarzające – relacjonuje siostra zmarłego.