Na dwa i pół roku więzienia skazał Sąd Rejonowy 19-letniego Marcina N. Jest to kara za spowodowanie wypadku, w którym śmierć poniosły 3 osoby. Skazanemu nie wolno kierować pojazdami przez 6 lat. Wyrok nie jest prawomocny.

Prokurator i obrońca zastanawiają się nad wniesieniem apelacji.

- Nie mamy zastrzeżeń do wysokości kary, choć domagaliśmy się 3,5 roku więzienia i zakazu prowadzenia pojazdów przez 7 lat - usłyszeliśmy w prokuraturze. - Naszym zdaniem, sąd popełnił błąd w ustaleniach faktycznych. Przyjął, że kierująca volkswagenem Aleksandra W. przyczyniła się do wypadku.

Tragedia wydarzyła się w ostatnią sobotę stycznia ubiegłego roku na skrzyżowaniu ulic Zamkowej i Gdańskiej. Marcin N. jechał z ogromną prędkością oplem vectra. Na Zamkowej uderzył w bok forda, skręcającego w Gdańską. Autem podróżowała 5-osobowa rodzina W. Za kierownicą siedziała 20-letnia Aleksandra W. Tylko ona i jej kuzynka przeżyły wypadek. Na miejscu zginęły matka i babcia, a w drodze do szpitala zmarł ojciec.

Najpierw policja uznała, że Aleksandra W. jechała nieostrożnie. Ale po artykule w naszej gazecie prokurator nabrał wątpliwości. Ostatecznie oskarżył Marcina N. o nieumyślne spowodowanie wypadku. Oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań.

Sąd powołał biegłego, który przeprowadził rekonstrukcję wypadku. Stwierdził, że samochód Marcina jechał z prędkością co najmniej 94 km na godzinę, a ford Aleksandry W. - 16 km na godzinę. Ustalił też, że gdy ford zaczął skręcać, opel był w odległości ok. 100 metrów od niego. Gdyby Marcin N. jechał z dozwoloną w tym miejscu prędkością 60 km na godzinę, mógłby uniknąć tragedii.