53-letni wczasowicz z Pabianic chciał popływać. Wszedł do morza i już nie wyszedł. Stało się to 22 lipca.
- Wokół Helu są bardzo silne prądy, szybko idzie głębia. Jest niebezpiecznie – mówi doświadczony pływak z Trójmiasta.
Po niespełna tygodniu ciało pabianiczanina wypłynęło. Według portalu www.nadmorski24.pl dryfowało w wodzie około mili od brzegu.
- Pierwsi zobaczyli je rybacy, w piątek o godzinie 6.30. Powiadomili nurków z Helu, którzy pomogli wyciągnąć zwłoki na brzeg - wyjaśnia aspirant sztab. Monika Bradtke z Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
- Na miejscu pracowali policjanci, prokurator i biegły z zakresu medycyny sądowej. Wyjaśnieniem przyczyn oraz okoliczności śmierci tego człowieka zajmą się śledczy - mówi portalowi Łukasz Brzeziński z Komendy Powiatowej Policji w Pucku.
Policja potwierdza, że we wskazanym miejscu kąpiel jest niebezpieczna. 11 czerwca na wodach Zatoki Puckiej zaginął młody żeglarz.