ad
Kilka godzin po tragedii poszkodowanym mieszkańcom ul. Andromedy i ul.Wschodniej z pomocą przyszli sąsiedzi i władze gminy Ksawerów.

- Trzem gospodarzom daliśmy po 60 metrów kw. papy na pokrycie dachów. Jeden dostał pół metra drewna - wylicza wójt Maria Kopczewska.

Najbardziej poszkodowani są Kaczmarkowie. Wichura zerwała im cały dach, razem z krokwiami. Trzeba było go zbudować na nowo.

- Jeszcze w czwartek dostali folię na przykrycie domu, żeby deszcz nie narobił dodatkowych szkód - mówi Kopczewska.- Kiedy spadł śnieg sytuacja stała się groźniejsza.

Kaczmarkowie z pomocą sąsiadów przez dwa dni ciężko pracowali, zdążyli załatać dach. Od gminy dostali kilkadziesiąt metrów papy na przykrycie dachu.

- Dziś wszystkie domy mieszkalne są pod dachem - mówiła wczoraj wójt Kopczewska. - To najważniejsze. Do naprawy zostały jeszcze budynki gospodarcze

Straty spowodowane silną wichurą strażacy szacują od 25 do 45 tysięcy złotych.

- Wiało w całym powiecie, ale największe szkody były w Ksawerowie - mówi strażak.

Potwornie silny wiatr łamał drzewa, niszczył przewody energetyczne. Ułamana gałąź zawisła na trakcji tramwajowej.

- Przy ulicy Wschodniej ucierpiały dwa gospodarstwa - wylicza dyżurny pabianickiej straży pożarnej. - Wichura podniosła 20-metrowy dach i rzuciła go na podwórko. Po drodze zerwał przewody energetyczne.

Kilka domów dalej przy Wschodniej 63 uniósł się dach z budynku gospodarczego.

Na ulicy Andromedy wiatr lekko jak kartki papieru unosił dachy. Strącał cegły z kominów. Dach z piętrowego domu Kaczmarków przeleciał 20 metrów nad podwórkiem, jezdnią i z ogromną siłą uderzył w dom po drugiej stronie ulicy. Zerwał sąsiadom kawał poszycia. W tym domu była babcia z maleńkim wnuczkiem. Na szczęście nic im się nie stało. Dach odbił się i łamiąc płot, przeleciał na kolejną działkę. Wylądował w ogrodzie. Tak było w czwartek, kilka minut po godz. 10.00.

- To był szkwał, czyli silna wichura - mówią fachowcy z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej na Lublinku. - Na lotnisku wiatr wiał z prędkością 24 metrów na sekundę, czyli 86 km na godzinę. W porywach wiał nawet 100 km na godzinę.

Poszkodowani mieszkańcy Ksawerowa nie byli ubezpieczeni.

- Dziesięć lat budowaliśmy dom i jeszcze nawet nie skończyliśmy, a tu takie nieszczęście. Nie jesteśmy ubezpieczeni, bo nie mieliśmy na to pieniędzy. Każdy grosz wkładaliśmy w budowę - rozpacza Kaczmarkowa. - Całe szczęście, że nikomu nic się nie stało.