ad
Pabianiczanin Andrzej Stański jest szefem armii sprzątaczek w miniówkach i sprzątaczy pod muszką. Jego firma Silver Service należy do najlepszych w kraju. Sprząta osiedle, gdzie mieszka premier Leszek Miller, lotnisko Okęcie, gmachy Telewizji Polskiej, banki, kina i szklane biurowce w centrum stolicy.

– Gdy wchodziliśmy pięć lat temu na warszawski rynek, wszyscy pukali się w czoło – wspomina Stański, który jest prezesem i współwłaścicielem rodzinnej firmy Silver Service. – Nikt nie wierzył, że możemy powalczyć z mocną warszawską konkurencją.

Tak naprawdę założycielką firmy jest żona pabianiczanina Aleksandra Stańska (rodowita warszawianka). To ona wymyśliła, aby w firmie zajmującej się sprzątaniem wprowadzić system kontroli jakości ISO. Dziś Silver Service zatrudnia blisko 300 starannie wyszkolonych ludzi. Wszyscy ubrani są w jednolite stroje. Inne do południa i inne po południu. Panie sprzątające w ciągu dnia mają na sobie stalowe koszule z krótkim rękawem i granatowe gawroszki pod szyją. Sprzątający panowie są pod muszką.

– Nie wiem nawet, ile mamy odkurzaczy, bo liczymy je tylko raz na rok – mówi prezes Stański. – Na każdy nowo pozyskany do sprzątania obiekt wchodzimy z nowiutkim sprzętem. Taką mamy zasadę.

Firma kierowana przez pabianiczanina sprząta także poza Warszawą. Wkrótce pojawi się w Łodzi. Zdobyła już kontrakt na sprzątanie centrum rozrywki Silver Screen, gdzie są kina, kasyno, kręgielnia i restauracje. Niedawno było o niej głośno w całej Polsce, bo organizowała sprzątanie Mazur. Do jej ogólnopolskiej akcji przyłączyły się radio RMF, Gazeta Wyborcza i telewizja Polsat.

– Jeżeli przychody naszej firmy osiągną milion złotych miesięcznie, to planujemy walkę o rynek holenderski. Więcej o pieniądzach nic nie powiem – ucina stanowczo Stański.


Bohater niejednej akcji

Andrzej Stański ma 39 lat. Mieszka w Tarczynie pod Warszawą, gdzie ma swoje ranczo. Hoduje tam konie, które są jego pasją.

Zanim opuścił Pabianice, było tu o nim głośno. Skończył Szkołę Podstawową nr 15. Został wyrzucony ze szkoły średniej za bójkę z dyrektorem Zbigniewem Dychto. Skończył technikum mechanizacji rolnictwa w Ksawerowie. W szkole zawsze budził respekt, bo trenował sztukę walki teakwondo.

Po maturze zrobił magistra historii na Uniwersytecie Łódzkim. W studenckim klubie Kalefaktor w Pabianicach organizował bicie rekordu Księgi Guinessa w najdłuższej grze w bilard. Studentom udało się grać non–stop przez 3 doby. Na początku lat 90. był doradcą prezydenta Lecha Wałęsy do spraw młodzieży.


Handicap Stańskiego

Najnowszy pomysł Andrzeja Stańskiego to gra handicap. Jej finałem będą regaty wioślarskie na Wiśle, które odbędą się 21 czerwca 2003 roku. Wystartuje w nich 9 łodzi, każda z 10 wioślarzami i sternikiem na pokładzie. Wezmą jednak w niej udział tylko ci, którzy zapłacą najwięcej za udział. Każdy będzie mógł licytować swoje stawki przez Internet (www.handicap.com.pl) i SMS–y. Będzie można kupować uprzywilejowane miejsce na starcie. Nawet sędziami będą ci, którzy wpłacą najwięcej. Już teraz pula wszystkich nagród do podziału wynosi 200 tys. zł. Sternikiem jednej z Łodzi zgodził się być Jan Tomaszewski, bramkarz reprezentacji Polski, który zatrzymał Anglię na Wembley. Dochód z gry ma być przeznaczony na organizowanie pracowni komputerowych dla młodzieży mieszkającej na wsi i w małych miastach.