"To zamach na naszą wolność i niezależność". "Nie widzimy powodu, dla którego mielibyśmy się spowiadać urzędnikom. Przecież nie mamy takich przywilejów jak oni" - tak zareagowali nauczyciele podstawówek i gimnazjów na wieść o tym, że muszą ujawnić majątki.

Burzę w pokojach nauczycielskich wywołało polecenie z Urzędu Miasta. Urzędnicy zażądali od belfrów deklaracji majątkowych. Nauczyciele muszą ujawnić, czy są właścicielami prywatnych firm.

- Czemu ma służyć pozyskanie tych informacji - pyta Elżbieta Dyba, szefowa pabianickiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Boimy się, że nauczycieli, którzy zarabiają poza szkołami, będą zwalniać z pracy.

- Nie ma powodu do niepokoju - uspokaja Wojciech Janczyk, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. - Zgodnie z ustawą wszyscy pracownicy samorządowi muszą przedstawić takie oświadczenia. Szkoły podlegają Urzędowi Miasta, a więc zatrudnieni w nich nauczyciele są pracownikami samorządu.

Z taką interpretacją przepisów nie zgadza się Ministerstwo Edukacji Narodowej.

- Nie istnieje rozporządzenie, które upoważniałoby do zażądania takich informacji od nauczycieli - nie ma wątpliwości Wiesław Marnic z Biura Informacji i Promocji MEN.

Zielonego pojęcia o poleceniu wydanym przez naszych urzędników nie ma też łódzkie kuratorium.

- Wiemy tylko jedno: oświadczeń zażądali od nauczycieli tylko w Pabianicach - mówią kuratorzy z Wydziału Nadzoru Szkolnego.

Nauczyciele zapowiadają bojkot.

- Konsultowaliśmy się z naszym radcą prawnym. Jego zdaniem Urząd Miasta jest w błędzie. Nauczyciele nie są pracownikami samorządów, tylko jednostek samorządowych, a to zasadnicza różnica - tłumaczy Elżbieta Dyba. - Z oficjalnym protestem poczekamy, aż polecenie z ratusza dostaniemy na piśmie.