- To dlatego, że przetarg na zakup urządzenia został unieważniony - informuje Adam Marczak, sekretarz miasta.- Oprotestowała go jedna z firm. Przyznajemy też, że nasze warunki były nieprecyzyjnie sformułowane.

Na przetarg wpłynęły tylko dwie oferty. Wstępną rywalizację wygrała firma Lifor, która oferowała droższy sprzęt. Żądała ok. 220.000 zł.

Tańsza oferta (160.000 zł) odpadła, bo okazało się, że zdjęcia są niewyraźne. Nie można było odcyfrować numeru rejestracyjnego auta ani zobaczyć twarzy kierowcy.

- Następny przetarg planujemy zorganizować w połowie grudnia - mówi Marczak.

Fotoradar kupimy w styczniu przyszłego roku. W kasie miasta jest na to 100.000 zł. W budżecie miejskim na przyszły rok zarezerwowano kolejne 120.000 zł.

Sekretarz miasta nie narzeka na opóźnienie. Nie jest jeszcze gotowy Centralny Rejestr Pojazdów i Kierowców.

- Bez informacji w nim zawartych nie ma sensu robić zdjęć kierowcom z innych miast, którzy przekraczają prędkość jadąc przez Pabianice - wyjaśnia Marczak. - A my mamy dostęp jedynie do rejestru naszych kierowców.


***
W lipcu radni miejscy dali zgodę sekretarzowi na zakup fotoradaru. Wcześniej przez 3 miesiące strażnicy miejscy testowali urządzenia wypożyczone u producenta. Wyniki okazały się zatrważające. Dziennie "łapano" 150-200 kierowców jadących z niedozwoloną prędkością. Wystawiono mandatów za 200.000 zł.


***
Bardzo możliwe, że fotoradar w ogóle nie będzie nam potrzebny. W sobotę rzecznik praw obywatelskich zakwestionował uprawnienia Straży Miejskiej do kontrolowania prędkości pojazdów. Jego zdaniem przepisy pozwalające strażnikom polować z radarem na kierowców są bezprawne. Może to robić jedynie policja, Żandarmeria Wojskowa, Straż Graniczna i Inspekcja Transportu Drogowego. Tak mówi prawo o ruchu drogowym.

Strażnicy mogą jedynie ukarać kierowcę, który zostawił auto w niedozwolonym miejscu, utrudniając ruch lub zagrażając bezpieczeństwu. Mogą także nałożyć blokady kół.

Prawo o ruchu drogowym nie przyznaje im żadnych innych uprawnień. Wprawdzie jeden z paragrafów upoważnia Straż Miejską do zatrzymywania kierowców przekraczających prędkość, niestosujących się do zakazu ruchu lub wskazań sygnalizacji świetlnej. Ale strażnicy mogą jedynie sprawdzać dokumenty, a nie wypisywać mandaty.