Prokuratura Okręgowa spisała akt oskarżenia Lecha M. z Pabianic - byłego dyrektora Izby Skarbowej. Wraz z nim na ławie oskarżonych usiądzie drugi pabianiczanin, Bogdan Z. - były prezes Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Teraz jest on prezesem spółki remontującej i budującej domy.


Złota działka

Prokurator ustalił, że Bogdan Z. dał szefowi "skarbówki" ukrytą łapówkę. Polegało to na tym, że Bogdan Z. sprzedał Lechowi M. działkę budowlaną po mocno zaniżonej cenie. Według ustaleń prokuratury, dyrektor "skarbówki" zapłacił za działkę o 91,6 tys. zł mniej niż była warta. Dwa lata później Lech M. tę samą działkę sprzedał biznesmenowi Krzysztofowi G. - współwłaścicielowi fabryki superkleju. Ten z kolei przepłacił o 87,1 tys. zł, bo chciał, aby Lech M. pomógł mu "odkręcić" niekorzystne wyniki kontroli skarbowej.

Inspektorzy "skarbówki" naliczyli mu aż 7 mln zł zaległości podatkowych.

Jak łatwo obliczyć, na kupieniu i sprzedaniu jednej działki szef "skarbówki" zyskał aż 178.700 zł.

Nieczyste interesy pabianiczan tak opisuje prokurator Maria Glapska-Dudkiewicz:

- W zamian za odsprzedanie działki po zaniżonej cenie Lech M. miał umożliwić firmie Bogdana Z. zlecenia na prace remontowo-modernizacyjne w urzędach skarbowych podległych Izbie Skarbowej - mówi.

Bogdan Z. nie został aresztowany. Ma dozór policyjny - co jakiś czas musi meldować się w komendzie. Sąd postanowił także zatrzymać mu paszport. Byłemu prezesowi Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej grozi kara do 10 lat więzienia.


Liczył i nie policzył

W akcie oskarżenia prokurator dowodzi, że były dyrektor "skarbówki" wziął dwie łapówki i zaniżał wartość swego majątku w oświadczeniach dla ministra finansów. Takie oświadczenia wysocy urzędnicy skarbowi składają co rok. Lech M. "pomylił" się o bagatela 534,4 tys. zł. Wpisał dużo mniej, bo - jak tłumaczy - zapomniał o lokatach w banku.

Lech M. został także oskarżony o chowanie swojego majątku przed zabezpieczeniem na poczet przyszłych kar. Zanim został aresztowany (w sierpniu ubiegłego roku), notarialnie przepisał działkę z willą na kilkuletnią córkę. Wartość tej nieruchomości oszacowano na 700 tys. zł. W ten sposób prokurator nie mógłby "położyć łapy" na majątku osobistym podejrzanego. Ale to się nie udało.

Były dyrektor posiedzi w areszcie co najmniej do maja. Grozi mu wyrok - 10 lat więzienia.


***
Stowarzyszenie Wandy Wasilewskiej
57-letni Lech M. i 59-letni Bogdan Z. znają się jeszcze z czasów ZSMP (Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej). Pabianicka siedziba tej organizacji była przy ulicy Wandy Wasilewskiej (dziś ul. Gdańska). Działaczy z tamtych czasów nazywa się kolegami ze stowarzyszenia Wandy Wasilewskiej.

Ich kariery zaczęły się przed stanem wojennym. W 1981 roku Lech M. został wiceprezydentem Pabianic. Później trafił do Urzędu Miasta w Łodzi, skąd przesiadł się na fotel dyrektora Izby Skarbowej. Na stanowisku tym przetrwał aż 12 lat. Chwalił się, że udało mu się przeczekać 8 ministrów finansów.

Również przed stanem wojennym Bogdan Z. został prezesem Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Była to wówczas posada ważniejsza niż prezydenta miasta. Prezes spółdzielni rozdzielał mieszkania. Za rządów Bogdana Z. z wielkiej płyty wybudowano Bugaj. Prezes odszedł dopiero w 1991 roku - po fali krytycznych publikacji w lokalnej gazecie. Zarzucano mu niegospodarność i tolerowanie starych układów. Wtedy wyszło na jaw, że Bogdan Z. bez zgody Rady Nadzorczej PSM wpuścił do lokali spółdzielczych przy ul. Zamkowej firmę, której szefem był Bogdan Kunka. To kolejny członek nieformalnego stowarzyszenia Wandy Wasilewskiej. W przeszłości Kunka był I sekretarzem Komitetu Miejskiego PZPR w Pabianicach i prezydentem Pabianic w okresie stanu wojennego. Do dziś Bogdan Kunka i Bogdan Z. są powiązani interesami poprzez spółkę Rymex. Bogdan Z. jest prezesem Rymeksu. Spółka ta między innymi buduje wielorodzinne domy przy ulicy Cichej.