Tragedia wydarzyła sie nocą z czwartku na piątek około godz. 2.00. Motocyklista jechał ul. Partyzancką od fabryki żarówek Philips. Kilkadziesiąt metrów przed mostem stracił panowanie nad ścigaczem i uderzył w drzewo. Motocykl zatrzymał się około 100 metrów za mostem. Siła uderzenia złamała drzewo.
Ul. Partyzancka przez ponad 3 godziny była zablokowana. Motocyklista nie miał przy sobie dokumentów, ale policja szybko ustaliła jego dane personalne.
Policję o wypadku zawiadomił kierowca ciężarówki jadący tuż po wypadku z Łasku w kierunku Łodzi.
- Zobaczył sunący po jezdni motocykl bez kierowcy, spod maszyny sypały się iskry – mówi młodszy aspirant Joanna Szczęsna z policji.
Kierowca natychmiast zadzwonił na policję. Zatrzymał ciężarówkę, wyskoczył z niej i po przejściu 300 metrów zobaczył nieprzytomnego chłopaka.

Przyjechało pogotowie. Lekarz stwierdził zgon motocyklisty.
Jak do tego doszło?
22-letni Michał R. spotkał się z kolegą na stacji benzynowej przy ul. Partyzanckiej. Kolega przyjechał tam motocyklem z koleżanką. Michał na spotkanie przyjechał seatem ibizą.
- Jego znajomi weszli na stację – relacjonuje Szczęsna. - Chłopak wykorzystał ten moment, wsiadł na motor i ruszył przed siebie.
Po chwili właściciel motocykla zorientował się, że Michał odjechał ścigaczem. Natychmiast wsiadł do samochodu z dziewczyną i pojechali szukać kolegi. Niestety, na pomoc było już za późno.
- Michał R. nie miał uprawnień do prowadzenia motocyklu – dodaje policjantka.

Michał był absolewntem Zespołu Szkół nr 1. Mieszkał przy ul. Kaplicznej.

 

To drugi w tym roku tragiczny wypadek na ul. Partyzanckiej. W lutym zginął tu 22-letni Marek - przeczytaj o wypadku.

6 dni temu zginął na drodze 14-letni pasażer motocyklisty: www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/nasze-sprawy/dobron-smiertelny-wypadek.html