Niezadowolonych jest 29. Założyli oni komitet referendalny. Zamierzają zwołać referendum, w którym pabianiczanie wypowiedzą się, czy Jan Berner ma być prezydentem.

W środę zebrali się przed ratuszem. Przynieśli "antybernerowskie" transparenty: "Głosowałem na Bernera, przepraszam", "Prezydencie odejdź". Odezwę do przechodniów przeczytał Andrzej Wierucki, szef komitetu. "Przez dwa lata kadencji Jan Berner kilkanaście razy naruszył prawo. Trwonił publiczne pieniądze, którymi opłacał swoich popleczników" - padały ostre zarzuty.

Potem uczestnicy pikiety zapalili znicze. "Uczcili" w ten sposób drugą rocznicę objęcia władzy przez Jana Bernera.

- To najtragiczniejszy dzień w historii Pabianic - mówił szef komitetu.


***
Kim oni są

Na czele komitetu referendalnego (pełna nazwa: Komitet Organizacyjny ds. przeprowadzenia referendum gminnego w sprawie odwołania prezydenta Pabianic Jana Bernera) stoi Andrzej Wierucki, właściciel pubu. Jego zastępczynią jest Małgorzata Stępniak, pracownica firmy budowlanej. Skarbnikiem komitetu jest Teresa Janas, emerytka.


***
Jeśli nie Berner, to kto?
- rozmowa z Andrzejem Wieruckim, szefem komitetu:

Kto za panem stoi?

- Nikt.

Ale tajemnicą poliszynela jest, że pomagają wam powiatowi działacze SLD…

- Jeśli ktoś za mną stoi, to tylko pabianiczanie niezadowoleni z rządów Jana Bernera.

Co musi zrobić prezydent, by atakować go z taką determinacją?

- Wystarczy się dobrze rozejrzeć. Podczas jego rządów nie wydarzyło się nic dobrego dla Pabianic. Jest coraz więcej bezrobotnych i biednych. Upadają duże zakłady. Drobni przedsiębiorcy też przędą coraz gorzej.

I winę za to wszystko ponosi Jan Berner?

- Według nas tak. Miał też kilka innych wpadek. Otoczył się niekompetentnymi ludźmi. Sekretarzem miasta został człowiek bez wykształcenia. Wiceprezydentem jest facet, przeciwko któremu toczą się sprawy w sądach. Za rządów Jana Bernera podzielono Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej na trzy firmy. Chyba po to, by mieć kolejne ciepłe posadki dla swoich "kolesiów". Teraz pod młotek idzie Miejski Zakład Komunikacyjny.

Jeśli nie Berner, to kto?

- Nie wiem. Na razie chcemy wyrzucić prezydenta. Jego następcę znajdziemy, gdy nam się uda.

A może pan?

- Powtarzam, na razie nie mamy kandydata.