Każdy kąt sali sądowej obwąchał policyjny pies. Potem weszli antyterroryści w kuloodpornych kamizelkach, z bronią maszynową. Tak rozpoczął się proces w Sądzie Okręgowym w Łodzi. W ławach oskarżonych siedzą obwiniani o płatne zabójstwa, porwania, torturowanie ludzi i branie okupu. Ci najgroźniejsi siedzą w klatce, za kuloodporną szybą.

Tylko jeden jest ubrany w garnitur, ma starannie zawiązany krawat. To 35-letni Robert R., syn pabianickich handlowców, były mistrz świata juniorów w strzelectwie. "On jest płatnym mordercą" - oskarża prokurator. "Za 40.000 zł strzelał ludziom między oczy" - "sypie" szef oskarżonych gangsterów.

Człowiek, który wziął na cel Włodzimierza G., jest strzelcem wyborowym. Kula trafiła między oczy, nie roztrzaskując mózgu. "Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy" - twierdzą lekarze. Człowiekiem, który tak strzelał, miał być Robert R. - przed laty bardzo zdolny uczeń, nadzieja klubu strzeleckiego Walter i reprezentacji Polski.

Drugą ofiarą strzelca z Pabianic był gangster Tomasz R. (pseudonim Ryba) - oskarża prokurator. Od szefa gangu Robert R. miał dostać zdjęcie ofiary, adres, opis samochodu, jakim jeździ i 40.000 zł. Kilka dni później kule przeszyły głowę Ryby, szyję i tułów. Skonał na miejscu.

Robert R. nie przyznaje się do tych zbrodni. Grozi mu dożywocie. Podczas procesu siedzi spokojnie, patrzy przed siebie. Od czasu do czasu spogląda na widownię, gdzie w pierwszym rzędzie siedzą jego najbliżsi.

Sądowi przewodniczy sędzia Krzysztof Szynk - pabianiczanin, były przewodniczący Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w naszym mieście. 15 mężczyzn oskarża prokurator Stefan Zakrzewski - też pabianiczanin (więcej o nim na ostatniej stronie Życia Pabianic).

- Tworzyli grupę przestępczą o charakterze zbrojnym - czyta akt oskarżenia. - Zabójstwa na zlecenie, egzekucje, zamachy na życie, porwania dla okupu, wymuszenia rozbójnicze. Tym się zajmowali przez prawie trzy lata.

Kierowali nimi Marek W. i Jacek B. (pseudonim Lelek). Marek W. wpadł w ręce policji dwa lata temu. Obciążony najcięższymi zbrodniami, przyznał się do winy i zaczął zeznawać. "Sypnął" kumpli. Liczy na złagodzenie kary. To on zeznał, że Robert R. dostawał pieniądze za strzelanie do ludzi.

Proces będzie się toczył przez co najmniej kilka tygodni.


***
Robert R. (na zdjęciu w kółku) był wcześniej zamieszany w kradzieże samochodów w Polsce i na terenie Niemiec. Schwytano go przed dwoma laty w Pabianicach, gdy do mieszkania wpadli policjanci z brygady antyterrorystycznej. Nie stawiał oporu. Według prokuratora, był płatnym zabójcą, którego wynajmowała "łódzka ośmiornica" - gang dokonujący porwań biznesmenów i napadów rabunkowych z bronią w ręku. Robert R. miał "likwidować" rywali gangsterów.