Pabianiczanka, pani Hanna otrzymała w styczniu pismo od Kancelarii Prawa Własności Intelektualnej Lex Superior. Przeżyła szok, gdy przeczytała, że jest to przedsądowe wezwanie do zapłaty za… rozpowszechnianie filmu pornograficznego. Za ten rzekomy czyn kobieta winna miałaby być odszkodowanie w kwocie 4.500 zł.

- Pomyślałabym, że to jakiś mało śmieszny żart, gdyby nie to, że w piśmie zawarte były wszystkie moje szczegółowe dane - mówi kobieta.

W piśmie były informacje o dostawcy internetu pani Hanny, adres IP jej komputera i jej adres domowy. Z treści wynikało, że pani Hanna w październiku 2013 roku bezprawnie udostępniła w sieci BitTorrent film o charakterze erotycznym.

- Nawet nie wiem co to za program. Miałabym udostępniać jakieś porno? To absurd! - dodaje. - Pomyślałam, że może syn, ale on też zaprzeczył.

Charakterystyczną cechą programów typu µTorrent jest to, że każdy, kto pobiera dane, również udostępnia je wszystkim pozostałym użytkownikom danej sieci. Dlatego też mówi się o udostępnianiu, nawet gdy tylko pobieramy dany plik.

Na rozsyłanych masowo pismach przez Lex Superior widnieje również numer telefonu do kancelarii. Jednak połączenie z podanym numerem w celu uzyskania szczegółowych informacji to koszt 1,29 zł brutto za minutę połączenia. Z opinii, które można znaleźć w internecie, takie połączenie potrwać może nawet półtorej godziny, co wiąże się z wysokimi kosztami.

Pani Hanna postanowiła nie odpowiadać na pismo, ani tym bardziej nie płacić. W marcu otrzymała kolejne pismo z ostatecznym przedsądowym wezwaniem do zapłaty. Jeśli zdecydowałaby się polubownie załatwić sprawę, miałaby zapłacić kancelarii 750 zł.

- Ja bym nie płaciła - mówi Julia Dąbrowska, aplikant z Kancelarii Adwokackiej Szram & Stężycki. - Uiszczenie opłaty, o której mowa, wiąże się z przyznaniem się do popełnienia tego czynu i wcale nie oznacza, że będzie to koniec tej sprawy.

Dąbrowska uspokaja, że przedsądowe wezwanie do zapłaty nie powinno nikogo martwić. Dopóki nie jest to sądowy nakaz zapłaty, nie trzeba się do tego ustosunkowywać. W przypadku, gdy ktoś otrzyma już nakaz, będzie musiał napisać odwołanie.

- Z tego co wiem, tysiące osób w kraju dostały takie pisma. Prokuratura sprawdza, czy nie jest to kolejna afera, taka jak kiedyś z „Pobieraczkiem” - dodaje.

Aplikantka zaznacza też, że Kancelaria Prawa Własności Intelektualnej to nie to samo co Kancelaria Adwokacka. Poza tym w piśmie nie ma też informacji o tym, jaka prokuratura ma prowadzić postępowanie przeciwko pani Hannie.

Julia Dąbrowska przestrzega również przed podawaniem swoich danych we wszelkich serwisach, gdzie wymagane jest logowanie, aby na przyszłość uniknąć podobnych sytuacji.

- Darmowa strona, która wymaga od nas zalogowania się, zwykle prosi nas jedynie o podanie maila. Jeśli jednak wymaga podania naszych danych, takich jak adres zamieszkania, może okazać się, że w przyszłości korzystanie z niej będzie wiązać się z kosztami - mówi.