Szewc bez butów chodzi, a Pani nie nosi biżuterii. Dlaczego?

- Noszę, ale niewiele. Zwykle mój ulubiony wisior i dwa pierścionki. Wisior to kartka radzieckiego kalendarza z 1984 roku oprawiona w srebrną ramkę. Trzyma się na przewodzie telefonicznym ze starej centralki na korbkę. Kalendarzyk spodobał mi się, bo obrazek na nim jest "trójwymiarowy".

A pierścionki? Wyglądają na zwyczajne…

- Złoty jest po babci. Też ma historię. Był zamurowany w ścianie jej mieszkania. Schowała go w czasie okupacji, na czarną godzinę. Wyjęła niedawno. Srebrny pierścionek to wyrób cepeliowski.

Pani biżuteria, te wisiory w kształcie prostokątnych pudełeczek, też kryją tajemnicę…

- Nazywam je magicznymi skrzyneczkami. Można je otwierać, mają szufladki, w których kobieta może ukryć swoje skarby, na przykład: piórko, koralik, lok dziecka, kawałek koronki z sukni ślubnej czy fotografię ukochanej osoby i mieć to zawsze przy sobie.

Dla kogo robi Pani te cudeńka?

- Moją biżuterię noszą kobiety odważne i romantyczne. Odważne, bo jest zauważalna przez wielkość i kształt, a romantyczne, bo kryją w sobie tajemnicę właścicielki.

Gdzie ją można kupić?

- U mnie i w warszawskich galeriach. Nie znajdziecie jej u Kruka czy w Yes (największe firmy jubilerskie w Polsce - przyp. red.). Moja biżuteria jest unikatowa.

Czy można z tego wyżyć?

- Mam szczęście, że robię to, co kocham.

Akademię Sztuk Pięknych ukończyła pani dość późno, bo w ubiegłym roku. Jak to się stało?

- Nie studiowałam tak długo. Zdecydowałam się na studia 18 lat po maturze. Przedtem pracowałam w szpitalu, byłam wychowawczynią w przedszkolu, miałam własną firmę krawiecką, którą zresztą doszczętnie okradziono. Łódzka ASP zawsze była dla mnie miejscem magicznym. Krążyłam wokół niej, ale nie śmiałam wejść. Czasem tylko decydowałam się na kupno ołówka w uczelnianym sklepiku. Aż pewnego dnia podjęłam decyzję, spakowałam prace i poszłam na egzamin, na studia zaoczne…

I…

- Trafiłam na egzamin na grafikę. Moje prace zupełnie się tam nie sprawdziły. Zaproponowano mi, bym spróbowała zdać na wydział biżuterii. I poszłam. Przez 6 lat studiowałam u najlepszego z najlepszych, profesora Andrzeja Szadkowskiego. Dyplom obroniłam na piątkę. Mam na koncie wiele nagród w konkursach międzynarodowych i krajowych.

Pani plany?

- Chcę otworzyć galerię - klub w Ksawerowie, gdzie można będzie nie tylko kupić biżuterię, ale i spotkać się, porozmawiać, napić kawy. Chciałabym pokazywać w niej prace także innych plastyków.