Obrońcy skazanych domagają się uniewinnienia lub zmniejszenia wymiaru kary. Prokurator chce utrzymania wyroku.

Wczoraj w Sądzie Apelacyjnym rozpoczął się proces w sprawie tragedii z 10 grudnia 2014 r. Apelację od wyroków sądu pierwszej instancji złożyli obrońcy trójki skazanych pabianiczan. Przypominamy, że Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Konrada B. na 8 lat, Łukasza G. na 4 lata, a Kamila K. na 2 lata pozbawienia wolności. Pisaliśmy o tym TUTAJ
Zdaniem obrońców sąd "poczynił błędne ustalenia faktyczne" i wnieśli odwołania od wyroków.

Maciej Węgierski, obrońca Konrada B. wnioskował o złagodzenie kary lub uchylenie wyroku i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania.Maria Wentland Walkiewicz, obrońca Łukasza G., wnosiła o uniewinnienie lub uchylenie „rażąco surowej kary”. Także adwokatTomasz Barański, który bronił Kamila K., wnioskował o jego uniewinnienie.
Prokurator Andrzej Pankiewicz twierdził, że oskarżeni są winni i wnioskował o utrzymanie wyroków.

Jak będzie? Dowiemy się 9 listopada. Wtedy Sąd Apelacyjny prawdopodobnie wyda postanowienie w tej sprawie.

----
Przypomnijmy: Do tragedii doszło 10 grudnia 2014 roku około godz. 13.45 na ul. Nawrockiego. Śledczy ustalili, że miedzy rowerzystą Piotrem K. a kierowcą i pasażerami renault doszło do ostrej wymiany zdań. Powodem było nieprawidłowa jazda na ul. Świetlickiego. Kamil K., kierujący renault, zajechał drogę rowerzyście. Piotr K. z Świetlickiego skręcił w. Nawrockiego, a za nim ruszyło renault. Na Nawrockiego przy ryneczku Kamil K. zatrzymał auto, wysiedli z niego Konrad B. i Łukasz G. Czekali na rowerzystę. Konrad B. tak silnie uderzył pięścią w głowę Piotra K., że ten wpadł na bok autobusu miejskiego. Kierowca MZK nie miał szans na zahamowanie i uniknięcie tragedii. Piotr K. uderzył głową w ramę okna i upadł na asfalt. Mimo kasku, doznał tak poważnych obrażeń głowy, że zmarł na miejscu. Konrad B., Łukasz G. i Kamil K. szybko odjechali z miejsca zdarzenia. Jako pierwszy 11 grudnia wieczorem do komendy zgłosił się Kamil K. Dwa dni potem to samo uczynili Konrad B. i Łukasz G.