- W Straży Miejskiej pracują ludzie sfrustrowani i niedowartościowani. Powinniśmy mieć możliwość oceny strażników - twierdzi Dawid Grzegorzewski, szef Twojego Ruchu w Pabianicach.

Na dzisiejszą konferencję Twojego Ruchu miały przyjść osoby pobite przez Straż Miejską.

- Z obawy o swoje bezpieczeństwo uznały jednak, że się nie pojawią - tłumaczył Grzegorzewski.

Co to za osoby?

- To mój znajomy - opowiada przedstawiciel TR. - Jechał rowerem po kilku piwach. W pewnym momencie ocknął się na ziemi skatowany. Są na to świadkowie.

Grzegorzewski pokazał strażnikom żółtą kartkę. Złożył też w sekretariacie prezydenta petycję z 6.500 podpisami pabianiczan, którzy popierają likwidację Straży Miejskiej.

Czy prezydent weźmie to pod uwagę?

- Nie musi, bo akcja nie była zgłoszona - twierdzi Paweł Rózga, sekretarz miasta. - Podpisy powinny być składane na specjalnych drukach. Jeśli nie spełnią tych wymogów, podpisy nie są wiążące dla prezydenta ani Rady Miejskiej.

Grzegorzewski twierdzi, że jeśli ich petycja nie spełni wymogów formalnych, akcję powtórzą.

- Oczekujemy od radnych, że ustosunkują się do naszych postulatów - dodaje.

Jeśli nie, zapowiada, że będą śledzić pracę strażników.

- W Stanach Zjednoczonych zły szeryf, który nie wypełnia swoich obowiązków, traci stanowisko - argumentował.

U nas komendant, który sprzeciwił się prezydentowi, również wyleciał z pracy.

- Ale teraz Strażą dowodzi pan Niedbała, który jest z tego samego układu, co poprzedni komendant - dodał Grzegorzewski.

Czego więc oczekują od Straży?

Grzegorzewski twierdzi, że patrole powinny pojawiać się w miejscach zagrożonych przestępczością, jak ul. Narutowicza.

- Tu często żule piją alkohol pod samą bramą Straży Miejskiej - tłumaczy Grzegorzewski.

Chcą też, by Straż częściej patrolowała okolice sklepów z dopalaczami.

- Powinni pilnować, by dzieci tego nie kupowały - mówił.

Inny przedstawiciel Twojego Ruchu dodał, że należy skontrolować te sklepy, bo nie wydają paragonów.

- Kupowałem dopalacze i dopiero jak się upomniałem, to dostawałem paragon - twierdzi. - Chyba powinienem dostać jakiś dowód zakupu?