Ludzie Rutkowskiego namierzali Adama P. przez kilka dni. W końcu dopadli go w niedzielę w barze McDonald w Pruszkowie. Był całkowicie zaskoczony.

- Powaliliśmy go na ziemię, zakuliśmy w kajdanki i przekazaliśmy policjantom - opowiada Rutkowski.- Z naszych informacji wynika, że brał on udział w porwaniu Cygana z Pabianic.

Rutkowski nie chce zdradzić, jak trafił na trop bandyty.

- W wyniku działań operacyjnych - mówi tajemniczo i zapowiada dalsze zatrzymania w najbliższym czasie.

40-letni Adam P.jest podejrzewany o udział w zorganizowanej grupy zbrojnej, nazywanej pruszkowsko-ożarowską. Mieszka w okolicach Pruszkowa. Prowadzi dobrze prosperujący interes - produkuje i sprzedaje bramy i ogrodzenia.

W porwaniu Cygana z Pabianic pełnił rolę strażnika.
27-letni Marek G. został uprowadzony 3 lutego wieczorem sprzed siłowni na Lewitynie. Kidnaperzy domagali się od rodziny okupu - 2 mln euro czyli 8 mln zł. Poszukiwaniem Roma zajęła się specjalna grupa funkcjonariuszy komendy wojewódzkiej policji w Łodzi. Do akcji zaangażowano ponad 200 policjantów.

Porywacze sami uwolnili Roma. Wywieźli go do lasu w okolice Kolna i wypuścili. Cygan miał skrępowane ręce i zaklejone taśmą oczy. Zdołał się uwolnić i o własnych siłach dotarł do zabudowań i powiadomił policję. Był w szoku i kiepskim stanie fizycznym. Przez 46 dni schudł 25 kilogramów. Porywacze trzymali go w drewnianej szopie na odludziu. Przez cały czas miał skute ręce i nogi. Był faszerowany środkami nasennymi. Grożono mu śmiercią, jeśli rodzina nie zapłaci okupu.

W marcu tego roku w ręce policji wpadli trzej porywacze. 36-letni Andrzej P. i 39-letni Andrzej M. zostali zatrzymani w Zegrzu pod Warszawą. Trzeci 37-letni Wojciech Z. wpadł w Ożarowie. Zdaniem policjantów to on był organizatorem porwania.