Lech M., który jako dyrektor Izby Skarbowej zarabiał 10 tysięcy złotych, na wielkanocne śniadanie zje margarynę z chlebem. O świętach ma mu przypomnieć jedno jajko, które dostanie do śniadania i kawałek białej kiełbasy do kolacji. Cezary G., biznesmen, który kiedyś kupił złote serduszko Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za 56.001 zł, w święta będzie musiał wstać przed 6.00 rano. Tego dnia może mieć dyżur przy wózku, którym rozwożone są posiłki. O dyngusie przypomni sobie dopiero w łaźni, o ile dostanie na nią pozwolenie. Tak wygląda życie aresztowanych pabianiczan, którzy spędzą Wielkanoc za kratkami.


Pobudka o 6.00

- Pobudka jest zawsze o szóstej. Nawet z okazji świąt nie można spać dłużej - mówi kapitan Tomasz Pająk z Aresztu Śledczego przy ul. Smutnej w Łodzi.

Dni świąteczne za murami aresztu niewiele różnią się od zwykłych. Osadzeni muszą do godziny 6.50 umyć się, pościelić łóżko i zameldować strażnikowi. O 7.30 wszyscy są już po śniadaniu. Wtedy ci grzeczni mogą wyjść na spacer. Oczywiście będą chodzić tylko po ogrodzonym drutem kolczastym dziedzińcu aresztu. Niektórzy dostaną pozwolenie na łaźnię. Inni pójdą do pracy - w kuchni, bibliotece, introligatorni. W święta nie będzie oczywiście transportu aresztantów do sądu na rozprawy.


Paprykarz na obiad

Krótko po godzinie 12.00 wszyscy muszą wrócić do cel, bo wtedy wydawany jest obiad.

- Być może w Wielkanoc na obiad będzie to samo, co w Palmową Niedzielę - dowiedzieliśmy się w kuchni. - Na pierwsze zupa pomidorowa z makaronem, a na drugie paprykarz z ryżem.

- Z okazji świąt nie zamierzamy zamawiać niczego z Grand Hotelu - dodaje kapitan Pająk. - Tym bardziej, że na wyżywienie jednego osadzonego możemy wydać 4 złote i 20 groszy dziennie.

W Wielkim Tygodniu przed bramą aresztu codziennie stoi kilkadziesiąt osób w kolejce. Przeważają kobiety z dziećmi. Każdemu osadzonemu przysługuje raz na miesiąc paczka żywności. Nie może ona ważyć więcej niż 5 kilogramów. Na konto aresztanta można także wpłacać pieniądze - bez limitu. Za gromadzone w ten sposób oszczędności osadzony może dwa razy w miesiącu wybrać się na zakupy. Zawsze dziesiątego i dwudziestego każdego miesiąca strażnik doprowadza chętnych do kantyny na terenie aresztu.


Czas na Fakty

Cele aresztu są przepełnione. Razem siedzi tu około półtora tysiąca mężczyzn. W celach jednoosobowych zamontowane są dwa łóżka. W dwuosobowych - cztery. Zdarzają się nawet cele, gdzie przebywa razem ośmiu aresztantów. Jeżeli dyrektor aresztu się zgodzi, to w celi może być telewizor. Musi go jednak przynieść ktoś z zewnątrz. Telewizyjne Fakty, Wiadomości i Panoramę aresztanci mogą oglądać na świetlicy. Nie potrzebna jest zgoda strażników do słuchania radia w celi. W areszcie działa lokalny radiowęzeł, w którym pracują aresztanci. Program, który nadają, jest nieustannie podsłuchiwany przez służby aresztu. Jednym z "radiowców" jest pabianiczanin Andrzej W. W czasie świąt będzie puszczał dużo muzyki. Osadzeni mogą także prenumerować gazety. Nie wolno im jednak zamawiać pisemek z pornografią.

W areszcie kolacja wydawana jest jeszcze wcześniej niż w szpitalu, bo już o godzinie 16.00. Potem aresztanci mają wolny czas. Przed godziną 20.00 meldują się strażnikom na wieczornym apelu. Cisza nocna obowiązuje od godziny 22.00.