- Mogą w niej wykładać inżynierowie z jednostki lotniczej w Łasku - twierdzi pilot Jakub Miazek, major rezerwy, jeden z pomysłodawców szkoły. - Do tej pory mechaników lotniczych kształciło się jedynie w szkołach wojskowych.
A fachowców brakuje. Potrzebuje ich lotnictwo cywilne i komunikacyjne. Powstają nowe lotniska.
- Absolwentom naszej szkoły pracy nie zabraknie – zapewnia major Miazek. – W pobliżu Pabianic są zakłady wojskowe na Lublinku, baza wojskowa w Łasku, firma lotnicza w Konstantynowie. Tam nasi uczniowie mogą odbywać zajęcia praktyczne.
Młodzież będzie się uczyć latania pod Pabianicami. Jerzy Błoch, rolnik z Bychlewa i członek koła lotniczego, zamierza zmienić swoje pole w lądowisko i bazę nauki pilotażu. Ma na to dziesięć hektarów. Wystarczy, by zrobić pas startowy dla małych samolotów i szybowców.
- Będą tam mogły lądować zliny, wilgi, cessny, kolibry, motolotnie – Błoch wymienia nazwy samolotów. - Liczymy, że dołączą do nas członkowie Aeroklubu Łódzkiego. Wtedy będą szkolenia na szybowcach.
- Marzy nam się, by gimnazjaliści rozpoczęli naukę już od przeszłego roku – dodaje major Miazek.
I liczy na pomoc starosty. Bo Starostwo Powiatowe finansuje szkoły średnie w Pabianicach i w powiecie.
- Rozważymy tę propozycję – zapewnia starosta Krzysztof Habura. - Jeśli będzie program nauczania, chętni do klasy i zapotrzebowanie na mechaników lotniczych, to czemu nie.
Szkoła lotników mogłaby powstać przy jednym z istniejących zespołów szkół zawodowych.
- Doskonały byłby dawny „mechanik” przy ulicy Piotra Skargi – uważa Zbigniew Dondziłło, wykładowca mechaniki lotniczej i członek koła lotniczego. - Tam jest odpowiednia baza i przyszkolne warsztaty. Nad programem nauczania już pracujemy.
Pomoże im Anna Kocimowska-Badek, emerytowana pracownica politechniki, która szkoliła wykładowców szkół średnich.
Skąd wziął się pomysł?
- Jeśli człowiek posmakował latania, to nie może się od niego oderwać – mówi major Jakub Miazek. – Chciałbym nim zarazić wszystkich dookoła.
Koło pasjonatów ma już pierwszy samolot. To 40-letnia wojskowa maszyna zlin 26, własność majora.
- Samolot wymaga kapitalnego remontu. Każdy etap prac remontowych nadzoruje Instytut Techniki Lotniczej – opowiada. - Silnik jest gotowy. Teraz remontujemy płatowiec.
A rolnik Jerzy Błoch już szykuje polowe lądowisko.
- Wystarczy trzysta metrów – tłumaczy. - Moje pole jest długie na tysiąc metrów, będzie więc spory zapas.
Lądowisko musi być idealnie równe, utwardzone.
- Dlatego najpierw posieję lucernę – zapowiada rolnik. - Jej korzenie znakomicie wiążą ziemię. Lucerną nakarmię kurczaki, które hoduję.
Szykowanie lądowiska będzie trwało rok. Ma kosztować kilka tysięcy złotych.