– Zatrudniła mnie firma z Gliwic, która jest podwykonawcą fabryki budowanej w Urugwaju przez Finów – mówi.
Będzie to największa w świecie celulozownia, przerabiająca drewno eukaliptusów.
– Pojechałem tam, bo w Internecie umieściłem moją ofertę pracy w charakterze tłumacza – opowiada Warszawski. – Któregoś dnia zadzwonił telefon. Pytano mnie, czy mogę jechać do Urugwaju. Chciałem wiedzieć kiedy. I usłyszałem: "jutro".
Najpierw samolotem poleciał do Buenos Aires, potem promem płynął do Mar del Plata. Dalsze 2.500 km jechał autem przez prerię do Fray Bentos (5.000 mieszkańców) nad Rio Uruguay, rzeką na granicy Urugwaju i Argentyny.
– Życie jest tam niezwykle tanie – opowiada Warszawski. – Stać mnie było na to, by mieszkać w hotelu i jadać w restauracjach.
Wspomina smak pysznych steków z wołowiny: mięciutkiej i rozpływającej się w ustach. Wołowina
to chluba Urugwaju.
Na budowie pracowało kilkuset Polaków oraz Niemcy, Finowie, Czesi, Słowacy i Turcy.
– Z języka niemieckiego tłumaczyłem na hiszpański i odwrotnie. A potem na polski – opowiada Warszawski. – Niezbędna była znajomość zwrotów technicznych.
Na ulicach miasteczka słychać rozmowy w wielu językach.
– Także w puta–clubie, czyli domu publicznym – śmieje się pabianiczanin. – Spotykają się tam zarówno dyrektorzy, jak i szeregowi pracownicy budowy. Bywanie w takim miejscu to zgodnie z tradycją wręcz nobilitacja.
Ulicami jeżdżą mocno wysłużone auta, nawet pięćdziesięcioletnie.
– Widziałem też sporo polskich polonezów trucków, które eksportowano do Urugwaju w latach osiemdziesiątych – mówi tłumacz.
Kraj jest biedny. Na prowincji panuje bezrobocie, nie ma przemysłu. Króluje uprawa soi i hodowla bydła mięsnego.
– Jest zaledwie kilka asfaltowych dróg modernizowanych w ostatnich latach – opowiada Warszawski. – Linie kolejowe od dawna nie były używane.
Aby uruchomić zapomnianą kolej do transportowania drewna, trzeba było odbudować zdewastowaną sygnalizację. Okoliczni mieszkańcy dziwili się, gdy na torach znów ujrzeli pociągi.
– Już nazajutrz motocyklista zderzył się z pociągiem – wspomina Warszawski. – Od tamtej pory pociągi i przejazdy kolejowe są ochraniane przez policję. Wagony oznakowano folią odblaskową.  
– Mimo wszystko polecam Urugwaj, jeśli ktoś chciałby się tam osiedlić - mówi Warszawski. – Za równowartość sprzedanego w Polsce dużego domu z działką można tam kupić trzystuhektarowe latyfundium wraz z domem i zająć się produkcją najlepszej na świecie wołowiny. A ludzie są niezwykle uprzejmi i łagodni.