Była godz. 6.30 w środę, gdy pani Kazimiera szła między blokami osiedla Bugaj.

- Była widno. Szłam od Gawrońskiej do ulicy Bugaj – relacjonuje zdarzenie.

Gdy minęła budynek przedszkola, podbiegł do niej młody mężczyzna w brązowym dresie z kapturem na głowie i wyrwał torebkę.

- Zaczęłam strasznie krzyczeć: złodziej, ukradł mi torebkę! Właśnie ze sklepu z zakupami wyszedł młody mężczyzna. Położył torby przy krawężniku i rzucił się za nim – opowiada

okradziona. - Od strony placu zabaw i boiska szedł drugi młody człowiek. Też za nim pobiegł. Wtedy złodziej wyrzucił torebkę w krzaki i wbiegł zza blok.

Mężczyźni zakończyli pościg. Jeden wrócił do porzuconych przed sklepem zakupów, a drugi wyciągnął z krzaków torebkę i oddał właścicielce.

- Nie noszę dużo pieniędzy przy sobie, ale były klucze, dokumenty, telefon. To dla mnie byłaby duża strata – wyjaśnia. - Tym młodym mężczyznom chciałabym bardzo podziękować. Tyle się mówi, że młodzież jest zła. A to nieprawda. Przekonałam się na własnej skórze, jaką wspaniałą mamy młodzież.

Złodziej był ubrany w brązowe spodnie dresowe i brązową bluzę z kapturem. 

- To chyba jakiś narkoman był, bo biegł jak fajtłapa. Ledwo nogami przebierał – przypomina sobie pani Kazimiera. - Wstaję rano, żeby dorobić do skromnej emerytury, a ten nic nie robi i jeszcze mnie próbował okraść.