1,5 roku temu ruszyła Zielona Górka przy Zielonej 8. Klub ma dziś grono sympatyków z powodu warzonego przez nich piwa, koncertów (było ich 18), drinków, makaronu (choćby z krewetkami) czy domowej pizzy. Od wtorku Zielona Górka urośnie, bo zamienia się od 13.00 w lunch bar.
 
- Nie mamy ambicji, by tu zrobić restaurację. Chodzi o to, by zjeść na luzie, fajnie i smacznie – mówi Jędrzej Lewandowski. - Gdy zrobi się cieplej, goście zjedzą u nas, ale w parku, bo na zewnątrz przy stoliku.
Lila i Jędrzej Lewandowscy to architekci, który prowadzą pub Zielona Górka.
 
W piątek szef kuchni Dawid Pluta rozpoczął smakowanie menu. Wieczorem pojawiła się „Carte du jour - menu dégustation!”.
 
Dziś, w sobotę też będzie obowiązywało menu degustacyjne.
 
- Od wtorku startuje nasz wczesnowiosenny lunch bar. Choć lunch to według znawców taki obiad w Warszawie, więc my chcemy mieć lunch w Pabianicach, z pabianickimi smakami – dość zawile tłumaczy Jędrzej. - A Pabianice lubią zjeść smacznie, zdrowo i zapłacić niezbyt drogo. A u nas ma być na dodatek też wesoło (śmiech).
 
Do kuchni w Zielonej Górce wszedł 26-letni kucharz z 8-letnim doświadczeniem - Dawid Pluta. Od 3 lat gotuje w pabianickich restauracjach, więc zna nasze smaki i delikatność podniebienia ludzi znad Dobrzynki.
 
- Mam spore doświadczenie, bo zza schabowego wyszedłem, gdy miałem 18 lat. Zawsze lubiłem gotować. A wtedy zacząłem szukać innych smaków – przyznaje szef kuchni Zielona Górka przy Zielonej. - Dostałem wolną rękę, więc kuchnia jest bardzo autorska. Nie będzie też nudno, bo krótka, czterodaniowa karta będzie zmieniana co tydzień lub co dwa.
 
Nie tylko smaki są tu ważne.
 
- Specjalne talerze wykonała dla nas Ewa Lewandowska w swojej pracowni garncarskiej Hopi House – wyjaśnia Lila. - Małe są na tapas wieczorny do piwa, a duże na dania obiadowe. Wielkość i kolor były konsultowane z Dawidem, naszym szefem kuchni.
 
Policzki wieprzowe, tatar, warzywa z kaszą bulgur, sałatka z serem kozim, burger z ciabattą… prezentują się doskonale na ręcznie robionych talerzach z gliny.
 
Od wtorku do soboty zjemy od 13.00 w lunch barze. Niedzielnych obiadów nie będzie.
 
- Kuchnia typowo europejska, nie wymyślna. Dania proste, smaczne, domowe – wylicza aspekty swojej kuchni Dawid.
 
W krótkiej karcie znajdziemy danie mięsne, wegetariańskie, bezglutenowe, zupę. To chcą dziś jeść pabianiczanie. Tego szukają w lokalnych barach i restauracjach.
 
- A wieczorem podamy tapas, czyli te same dania w mniejszej wersji. By nawet w kilka osób wziąć mały talerz do piwa, drinka, gdy siedzimy przy stole w klubie – mówi Jędrzej. - Wieczorami nadal będę robił moje makarony i pizzę, bo wiem, że wiele osób tylko na nie do nas przychodzi.
 
Niebawem na półkach pojawi się też nowe piwo, które kilka dni temu uwarzyli w klasztorze cystersów w Szczyrzycu na prawdziwej górskiej wodzie.
 
- To nowe będzie pszeniczne, takie wiosenne – zaostrza apetyt smakoszom - mówi Jędrzej. 
 
Z półek zniknęły już ostatnie butelki piwa uwarzonego przez nich zimą. Było goryczkowe, chmielowe. Mowa o piwie „Lila AIPA – browar uwarzony z miłości do żony”. Zasmakowało i przyjęło się, więc 1.000 butelek własnego piwa już zniknęło.
 
Dziś, w sobotę karta degustacyjna. Można spróbować tego, czym zamierza nas w najbliższym czasie karmić Dawid.