ad
 
W piątek o 14.00 strażnicy i prezydent Grzegorz Mackiewicz spotkali się po raz kolejny. Wcześniej dwie frakcje strażników przyniosły na piśmie propozycje pracy Straży Miejskiej. Na żadnej kartce nie było wpisanego fotoradaru.
 
- Pomysły mają dobre, ale dopiero muszą pokazać, że potrafią pracować. Jak nie dostosują się do nowych zadań, pożegnamy się – mówi Mackiewicz.
 
Na pierwszym, styczniowym spotkaniu strażnicy usłyszeli, że mają szukać sobie roboty. Nastroje w komendzie były kiepskie.
 
- Fotoradar powinien stać przy szkołach, przedszkolach i żłobkach. I będzie tam stał – mówi prezydent. - Nie będzie jednak maszynką do zarabiania pieniędzy. Postawimy go na pewno w miejscu, gdzie okaże się, że dochodzi do wypadków z powodu nadmiernej prędkości.
 
W Straży Miejskiej jest 10 osób, które zajmują się fotoradarem. Choć nie jest wystawiany na ulice od listopada (oprócz incydentu w styczniu, po którym komendant stracił pracę), panowie mają co robić. Tak sprytnie porozkładali wypisywanie mandatów, że do maja nie wyjdą zza biurek.
 
Sporo jest też takich sprytków, którzy całymi dniami oczekują w komendzie na przyjście osób wezwanych, pouczonych, postraszonych mandatem. W konsekwencji na ulicach nie widzimy strażników. Ale oni są w pracy. Siedzą w komendzie i czekają.
 
Na temat patroli siedzących w radiowozie Straży Miejskiej, np. między Carrefourem a siatką Lewityna, albo stojących godzinami na Piotra Skargi przy ul. Bugaj, możemy pisać godzinami. Co jakiś czas zmienia się miejsce „ukrycia” i wygodnego siedzenia w aucie.
 
- Mają dbać o porządek i bezpieczeństwo. Ja wiem, że przez lata nie widzieli pryzmy śniegu na chodniku i szli dalej, ale teraz muszą na nią zwrócić uwagę – mówi prezydent.
 
Do tej pory był zwyczaj, że strażnicy nie karali zakładów podległych miastu i powiatowi.
 
- Od początku domagam się, że jak będzie mandat za nieodgarnianie, niezamiatanie czy za niekoszenie, to ja wiem w jaki sposób mam rozmawiać z dyrektorem lub prezesem. A do tej pory nikt nie informuje Urzędu, że jest brudno na terenach miejskich – wyjaśnia. - A mieszkańcy mają żal, bo przed prywatnymi nieruchomościami musi lśnić, a przed miejskimi leżą śmieci. To się ma skończyć.
 
Niebawem zostanie ogłoszony konkurs na nowego komendanta.
 
- Przed nim jeden z celów: reorganizacja w Straży. Jeśli ktoś nie będzie zadowolony z pracy, odejdzie. Za siedzenie i udawanie, że się pracuje, nie będziemy płacić – dodaje.
 
Jeden ze społeczników z Bugaju chce zrobić referendum i w ten sposób zlikwidować Straż Miejską.
 
- Też o tym słyszałem. Jeśli mu się uda, to przeprowadzi referendum. Ale czy weźmie na swoje sumienie, jak cos się stanie, jeśli przy szkołach znów rozpędzone auta będą taranować barierki odgradzające jezdnie od chodników? Już nie mówię o sytuacji, że ktoś zostanie ranny – dodaje.