W lipcu ma zapaść decyzja, które gminy chcą wejść w realizację projektu, a które się wycofają. Czy nowoczesny tramwaj i inwestycje za grube miliony wciąż są realne?
 
Łódzki Tramwaj Metropolitalny to wspólny projekt kilku gmin: Łodzi, Pabianic, Ksawerowa, Zgierza, Ozorkowa, Konstantynowa i Lutomierska. W ramach projektu tylko w naszym mieście zaplanowano inwestycje za prawie 170 milionów złotych. Przebudowana ma być jezdnia w centrum miasta, kupione mają być nowe tramwaje. Powstałyby nowoczesne przystanki z tablicami elektronicznymi. Wzdłuż torowiska mogłyby też powstać ścieżki rowerowe.
 
Problemem może być ustawa o związkach metropolitalnych. Do tej, która została wprowadzona w ubiegłym roku, wciąż nie ma przepisów wykonawczych. Teraz rząd PiS-u chce zmienić ustawę o metropoliach. Zgodnie z nowelizacją, metropolie powstałyby tylko na Śląsku. Czy to wpłynie na finansowanie projektu?
 
- Może być problem – uważa Adam Topolski, wójt Ksawerowa. - Nie chcę na razie tego komentować, ale bez środków zewnętrznych nasza gmina nie będzie w stanie wyłożyć tych pieniędzy.
 
Grzegorz Gawlik, rzecznik prasowy prezydenta Łodzi nie mówi wprost, czy ustawa o metropoliach będzie problemem dla łódzkiego projektu.
 
- Wszystko okaże się, kiedy ta ustawa zostanie przyjęta – mówi.
 
Co, jeśli rząd ograniczy metropolie jedynie do Śląska?
 
- Jeśli ustawa miałaby decydować o niemożności realizacji Łódzkiego Tramwaju Metropolitalnego w zakładanym kształcie, zespół specjalistów pracujący przy tym projekcie będzie wnikliwe badał inne możliwości jego wprowadzenia w życie – zapewnia Gawlik. - Zwróciliśmy się do wojewody łódzkiego o wspólne znalezienie środków prawnych i finansowych na realizację projektów komunikacyjnych w obszarze metropolitalnym, gdzie ŁTM jest priorytetem.
 
Gminy złożyły pismo skierowane do władz kraju.
 
- Napisaliśmy, że mamy przygotowane projekty i czekamy na ustawę metropolitalną – tłumaczy prezydent, Grzegorz Mackiewicz. - Jeśli miałoby jej nie być, to liczymy na wsparcie rządowe, jakąś rekompensatę. Nasze projekty były gotowe, zanim zdecydowali o wprowadzeniu zmian.
 
Jeżeli metropolii w Łodzi nie będzie, projekt trzeba będzie okroić. Nie będzie nowej zajezdni za 80 milionów złotych, ani nowych tramwajów za 251 milionów zł.
 
- Bez tej ustawy nadal możemy wnioskować o pieniądze unijne, ale wtedy od razu wszystkie gminy będą musiały wyłożyć cały wkład własny. Teraz byłaby to tylko połowa tej kwoty – mówi.
 
- Gminy przestraszyły się tego wkładu, który muszą ponieść – uważa Andrzej Różański, inżynier miasta.
 
Dlatego już teraz projekt ma niemal roczne opóźnienie. Pabianice musiałyby wyłożyć 34.431.057 zł. To dużo, ale sama przebudowa ulicy Zamkowej to koszt 31 milionów złotych. Z kolei na remont torowiska od Dąbrowy do pętli przy Wiejskiej potrzebowalibyśmy 71,5 miliona złotych.
 
- Opracowanie zakłada bardzo wysokie koszty, które nie do końca jesteśmy w stanie zweryfikować. Nie wiemy, czy są one adekwatne – tłumaczy Różański.
 
Dlatego gminy chcą zlecić wykonanie opinii specjalistycznej firmie. Ma sprawdzić, czy koszty projektów są realne. Na tej podstawie gminy zdecydują, czy chcą dalej brać udział we wspólnym projekcie.
 
- Jeśli któraś gmina się wycofa, to ominiemy ten fragment – mówi Marcin Chmielewski, inspektor z Urzędu Miejskiego.
 
Biorąc to pod uwagę, specjaliści mają podzielić cały projekt na trzy etapy. Jednym z nich byłaby linia tramwaju nr „41”.
 
Jeśli uda się pozyskać pieniądze unijne na ten cel, projekt tramwaju metropolitalnego ma powstać w 2018 roku, a budowa w 2019. Chmielewski zapewnia, że obecne opóźnienie jesteśmy w stanie nadrobić. Roboty miałyby się zakończyć w 2020 roku.
 
- Maksymalny termin rozliczenia projektu to rok 2022, więc zdążymy to zrobić – mówi.
 
Dla naszego miasta to bardzo ważny projekt.
 
- Jeśli tego nie zrobimy, to za dwa lata tramwaju nie będzie, bo nie będzie miał po czym jeździć – tłumaczy Różański.
 
Ale w Pabianicach mamy plan awaryjny.
 
- Podjęliśmy decyzję, że dzielimy ten projekt na trzy części. Osobno będzie finansowanie torowiska i trakcji. Druga część to zakup taboru, a trzecia to nowa zajezdnia - wylicza prezydent Mackiewicz. - Jesteśmy gotowi sami z obligacji sfinansować nową trakcję i torowisko. Bo bez tramwaju przez dwa lata czy trzy jeszcze wytrzymamy.
 
Prezydent nie zamierza wtedy sięgać po pieniądze unijne na wkład własny.
 
- Bardzo kosztochłonne są te propozycje. Taniej wyjdzie nam wypuścić obligacje. To pieniądze potrzebne na wkład własny - skwitował.
 
Koreferat - czyli podział zadania na trzy części i wyliczenie kosztów każdej z części, będzie prawdopodobnie we wrześniu lub na koniec wakacji.