ad
Do wszystkich weszli w czwartek o godz. 17.00. Zamknęli drzwi, wyprosili klientów i wyłączyli z prądu wszystkie komputery. Przeszukanie trwało do godz. 20.00. Zabrali komputery i dokumenty finansowe aptek. Interesowały ich zwłaszcza faktury z łódzkiej hurtowni Polskiej Grupy Farmaceutycznej. Byli w: Euroaptece w „esdehu", Citofarmie przy Wyspiańskiego i przy Łaskiej, Calcium przy Starym Rynku, w aptece na Zielonej Górce i w Kauflandzie. Wszędzie tam, gdzie za grosz można kupić lekarstwa.

- To początek wojny o leki za grosik - mówi aptekarz z centrum miasta. - Innym aptekom nie podoba się, że sprzedajemy ludziom tak tanie lekarstwa, więc próbują nas zastraszyć. Na tym tylko straci pacjent.

Teraz za grosz pabianiczanie kupują lek na krążenie Clexane. Łykają go osoby, którym grożą skrzepy we krwi. Grosik kosztuje także polska insulina - Gensulin, i paski do glukometrów. Równie tanie są: lek przeciwzawałowy Nitromint, Mononit na nadciśnienie i Pulmicort na astmę.

- To są wszystkie leki na receptę. Można kupić tylko tyle opakowań, ile przepisze lekarz - tłumaczą w aptece.

Za opakowanie pacjenci powinni zapłacić 3,20 zł.

- Mówiąc najprościej dajemy w prezencie trzy złote i dziewiętnaście groszy. To idzie z naszej kieszeni - denerwuje się farmaceutka.

Za każdy lek refundowany aptekarze dostają z Narodowego Funduszu Zdrowia 12 zł, bez względu na to, czy pacjent przy aptecznej kasie zapłaci grosz czy 3,20 zł.

- Zarabiamy na tym, że ludzie wolą kupować u nas niż w innych aptekach. Dlatego opłaca nam się ta akcja. Po prostu sprzedajemy dużo więcej tych leków - wyjaśnia aptekarz.

Doniesienie do prokuratury złożył Narodowy Fundusz Zdrowia.

- Przeprowadziliśmy kontrole w wielu aptekach województwa łódzkiego i stwierdziliśmy wiele nieprawidłowości. Dlatego zwróciliśmy się do organów ścigania o pomoc - mówi Beata Kosiorek-Aszkielaniec z Narodowego Funduszu Zdrowia.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodzi o wyłudzanie refundacji z Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Prowadzimy dochodzenie w tej sprawie - nie ukrywa zastępca prokuratora rejonowego Ewa Wiśniewska. - Nic więcej nie mogę powiedzieć.

NFZ obawia się, że Polacy kupują lekarstwa na zapas.

- Pacjent, który w tym roku kupi najwięcej leków w aptece w Białymstoku, dostanie w prezencie samochód - powiedział Gazecie Wyborczej Andrzej Wróbel, prezes Naczelnej Izby Aptekarskiej w Warszawie. - I to niezły: fiata pandę. Akcje promocyjne aptek są tak agresywne i skuteczne, że budżet tamtejszego oddziału NFZ jest już grubo przekroczony.

- Niech NFZ nie udaje wariata - irytuje się aptekarz. - Sami przejadają ogromne pieniądze na etaty, samochody służbowe, telefony komórkowe, zatrudnionych prawników. To, że lek można kupić za grosz, wcale nie powoduje, że lekarz wypisuje pacjentowi zapas na rok.


***
Co o tym sądzą pabianiczanie


Daniela Janczyk:

- Nie kupuję leków za grosz, ale strasznie żałuję, bo leczę się na stawy i żołądek. Dostaję recepty od swojego lekarza, a tych leków nie można kupić za grosz. Jeśli ktoś ma taką możliwość, niech korzysta.


Sabina Włodarczyk:

- Słyszałam o lekach za grosz, ale nigdy z nich nie korzystałam. Bo jakie leki można kupić za tak śmieszną sumę? Boję się, że mogą być przeterminowane.


Grażyna Prajs:

- Leki za grosz to super pomysł! Jeśli tylko będę potrzebowała któregoś z tych leków, na pewno kupię. Dobrze wiem, ile trzeba wydać pieniędzy na leczenie dzieci. Sama mam ich czwórkę. Jestem zdecydowanie za tanimi lekami! Podziwiam niemiecką opiekę zdrowotną. Tam leki dla dzieci do lat 18 są za darmo.


Barbara Czerniak:

- Leki za grosz to doskonałe rozwiązanie dla ludzi, którzy ich potrzebują. Szczególnie dla osób starszych, których nie stać na wykupienie wszystkich recept.


Krzysztof Sroczyński:

- Świetna sprawa z tymi lekami za grosze. Jestem jak najbardziej za! Powinno być więcej takich leków. Jak wszyscy dobrze wiemy, chorowanie nie jest tanie. A refundowane leki to zawsze jakaś pomoc, a ludzie nie mają pieniędzy na drogie leczenie.