W komentarzach do artykułu pt. „51.000 zł daliśmy Orkiestrze” pojawiły się głosy, że gdyby wolontariusze Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (harcerze, a także ci z PCK) więcej zajmowali się zbieraniem pieniędzy, a mniej rozmowami ze sobą i znajomymi, zebraliby więcej pieniędzy.
W związku z tymi zarzutami zapytaliśmy samych zainteresowanych, jak odbierają oskarżenia pod swoim adresem. Oto co usłyszeliśmy:

Piotr Dorawa – drużynowy 89. PDH „Grot”, 19 lat - Uważam, że zarzuty są niesprawiedliwe. To, że wolontariusze stoją w grupkach, jest normalne, nie można być na mrozie parę godzin i się do nikogo nie odzywać. To proste. Znakomita większość wolontariuszy to uczniowie szkół, młodzież, bardzo często poniżej 16. roku życia. Kiedy chodzą w grupkach, są bezpieczniejsi, niż gdyby stali sami.
Kwestia doboru miejsc zbiórek pieniędzy leży już w gestii głównego organizatora. Zazwyczaj jest tak, że jedne są dobrane trafniej, a drugie mniej trafnie.
Poza tym dla każdego z nas to również przygoda, dzięki niej rozwijamy się i możemy dać coś od siebie. Każdy z nas doskonale wie, jaki jest cel tej akcji i staramy się go realizować.
Chciałbym również zauważyć, że kiedy w poprzednich latach staliśmy pod kościołami, to często, gdy zagadywaliśmy ludzi, aby wrzucili parę groszy do puszki, spotykaliśmy się z -delikatnie mówiąc - przykrymi słowami: o narkotykach, szatanie i Woodstocku, nie wspominając o tym, że niektórzy chcieli nas wyrzucać sprzed kościołów.
W tym roku część wolontariuszy, którzy mają takie doświadczenia, postanowiła inaczej podejść do sprawy. Moim zdaniem to zrozumiałe. Praca wolontariusza jest ciężka, ale też i radosna. Zazwyczaj stoi się do południa w wybranym miejscu. (Moja drużyna w tym roku stała przed szpitalem). Następnie rozliczamy się w banku i rozchodzimy na obiad do domów. A po obiedzie aż do wieczora jesteśmy na placu, tam gdzie odbywa się koncert. W sumie jest to około 7 godzin stania na mrozie, ale warto.
Muszę przyznać, że w tym roku ludzie byli bardzo hojni. Najwięcej wrzucili do puszki mojemu koledze, bo aż 200 zł! Zdecydowana większość ludzi podchodzi do nas przyjaźnie, niestety jednak wciąż są wyjątki.
Na koniec chciałbym zachęcić wszystkich krytycznie nastawionych do pracy w charakterze wolontariusza. Przyjdźcie w przyszłym roku i zostańcie wolontariuszami WOŚP, a nie pożałujecie.

Sara Nowacka – 79. PDH „Wilki”, 13 lat - Nie zgadzam się z negatywnymi opiniami na temat wolontariuszy, a najbardziej dziwi mnie opinia sugerująca, że to my, wolontariusze, powinniśmy namawiać ludzi do wrzucania pieniędzy. Ja nikogo nie namawiałam, a kwoty wrzucane do mojej puszki nie były małe: zazwyczaj po 3-5 zł, ale też często zdarzało się 10 zł, a raz nawet 50 zł.

Dorota Michel – przyboczna 79. PDH „Wilki”, 26 lat - Osoby, którym nie odpowiadała jakość pracy tegorocznych wolontariuszy, mogą zbierać pieniądze w przyszłym roku. Prawdą jest to, że wolontariusze często są bardzo młodzi, ale to chyba dobrze, że wpaja się dzieciom ideę pracy wolontaryjnej. Trzynastolatkom trudno jest wytrzymać 8 godzin na mrozie w powadze. Są młodzi i potrzebują też trochę rozrywki, pracują i bawią się jednocześnie.
Wolontariusze swą pracę rozpoczęli już w piątek, również w sobotni wieczór zbierali pieniądze na koncercie. Te dzieci dobrowolnie poświęciły swój czas, a wiele osób swą pomoc Orkiestrze ograniczyło do wrzucenia pieniędzy. Poza tym myślę, że żaden z wolontariuszy nie odmówił osobie chcącej wspomóc WOŚP.

Poop - Ja cały czas stałem uśmiechnięty, jak było zimno to tańczyłem i takie tam. Ludzie mi z wielką chęcią wrzucali. Wiadomo, że jak zauważyłem kogoś znajomego, to pogadało się chwilę, bo nie można stać jak słup 12h i się nie odezwać do nikogo słowem. Wiadomo, że osoby z zewnątrz mogły spojrzeć akurat wtedy i sobie już dopowiedzieć swoje.
Zauważcie też, że były wolontariuszki, które miały po 13-14 lat. Sądzę, że nierozsądne by było, jakby chodziły/stały same.

Neostradak - Jeżeli chodzi o wolontariuszy to chciałabym abyście pretensje swoje kierowali do organizatora Roszaka, bo to on kazał nam stać w pewnych miejscach i zbierać pieniądze. Dla niektórych osób było bez sensu, aby 5 osób stało pod kościołem, ale niestety - rozkaz to rozkaz.