ad
Wpadli w czwartek na drugiej lekcji. Nauczycielka wyczuła od nich zapach alkoholu. Zaprowadziła Marka, Daniela i Łukasza z II a do szkolnego pedagoga. Wojciech Kania wezwał policję i zadzwonił po rodziców.

- Wczoraj byli na rekolekcjach, a dziś... - załamuje ręce pedagog szkolny.

Pierwsi do szkoły przyjechali policjanci. Przywieźli ze sobą walizkę z testami do wykrywania alkoholu w organizmach. Chłopcy dmuchali w baloniki, ale nie można było stwierdzić, ile wypili. Wezwano radiowóz, który zabrał ich na komendę. Tutaj dmuchali jeszcze raz, w alkomat. Badanie wykazało, że Daniel i Łukasz są w stanie po spożyciu alkoholu. Ich wyniki to 0,62 prom. Wynik Marka to 0,00 prom.

- To on nam dał się napić - twierdzą zgodnie Daniel i Łukasz.

Obaj mimo wypitego alkoholu, są wyraźnie przestraszeni. Dociera do nich to, co zrobili i jakie grożą za to konsekwencje.

Matka Łukasza rozmawia z nim w kącie pokoju. Kobieta jest załamana. Daniel podaje numer telefonu komórkowego swojej mamy. Kania dzwoni do niej, do pracy.

- Mam smutną wiadomość - zaczyna rozmowę.

Najbardziej przerażony jest Marek. Chłopak krąży po gabinecie pedagoga jak lew w klatce. Płacze i patrzy błagalnym wzrokiem na Kanię.

- Podaj numer telefonu do domu - prosi pedagog.

Chłopak twierdzi, że w jego domu nie ma telefonu, ojciec nie ma też telefonu komórkowego.

- Zamkną mnie w poprawczaku - boi się chłopak.

Miał już do czynienia z sądem dla nieletnich. To dlatego, że notorycznie opuszczał lekcje. Teraz ma indywidualny tok nauczania. Po wypadku na rowerze ma naruszone kręgi szyjne, musi nosić kołnierz ortopedyczny. Pozwolono mu przychodzić do szkoły, na zajęcia z informatyki w pracowni komputerowej.

- To nieprawda, co oni mówią. Pomawiają mnie - twierdzi Marek. - Ja im nie dawałem alkoholu.

- Chłopcy pili spirytus zmieszany z coca-colą - mówi Kania.

Daniel i Łukasz twierdzą, że przyniósł go do szkoły w plastikowej butelce Marek.

- Domyślamy się, od kogo kupił alkohol - mówi Wojciech Kania. - Mam nadzieję, że razem z policją uda się nam dorwać tego drania, który sprzedaje alkohol nieletnim.

Chłopcami zajmą się teraz policjanci z sekcji do spraw nieletnich.

- Zostanie wszczęte postępowanie opiekuńczo-wychowawcze - mówią. - Sąd zdecyduje, czy już nastąpiła demoralizacja.

To już drugi taki przypadek w Gimnazjum nr 3 w tym roku. W lutym z lekcji nauczycielka wyprowadziła dwie 15-latki. Dziewczyny zachowywały się, jakby były pijane. Zawieziono je do komendy, gdzie usiłowały dmuchać w alkomat. Jednej się udało. Wynik był zerowy.

Imiona chłopców zostały zmienione.