Od trzech tygodni był nieprzytomny. Dramat rozegrał się w domu Firkowskich w Łodzi.

- W nocy, gdy spał, miał rozległy wylew krwi do mózgu – mówi lekarz ze szpitala im. Barlickiego. - Szansa na przeżycie praktycznie nie istniała.

Rankiem nieprzytomnego ojca znalazła młodsza córka, Zuzanna. Żony, Izabeli, nie było w domu, bo pracuje w Piasecznie.

Były prezydent Pabianic (1990-1994) zmarł na oddziale intensywnej opieki medycznej 21 września po południu.

– A jeszcze niedawno umawialiśmy się na przyszłoroczne wakacje – z niedowierzaniem kręci głową Grzegorz Krzyżanowski, przyjaciel i pierwszy przewodniczący Rady Miasta.

Udar mózgu już raz niespodziewanie sparaliżował Firkowskiego. Przed kilkoma laty, gdy były prezydent jechał polonezem aleją Włókniarzy w Łodzi, poczuł się źle. Zatrzymał samochód, wysiadł i stracił przytomność. Rehabilitacja była długa, ale zakończyła się sukcesem. Firkowski - doktor ekonomii, dość szybko wrócił do pracy naukowej.

– Odtąd miał lęk przed prowadzeniem samochodu – wspomina jeden z jego dobrych znajomych. - Jeździł autobusami lub tramwajem.

Był łodzianinem. Pracował na Uniwersytecie Łódzkim. Ekonomię wykładał także na Politechnice. Po odejściu z naszego Urzędu Miasta często bywał w Pabianicach - na uroczystościach, koncertach w kościele św. Mateusza. Należał do Towarzystwa Przyjaciół Pabianic.

– Czasem odnosiłem wrażenie jest większym patriotą Pabianic niż niejeden rodowity mieszkaniec naszego miasta – uważa były radny miejski. – Pamiętam, że gdy był prezydentem, mawiał: „Co te łodziaki od nas chcą?".

– Nigdy nie podnosił głosu. Był uprzejmym i bardzo kulturalnym szefem – wspominają pracownice ratusza. – Zawsze nienagannie ubrany. Nosił apaszki zamiast krawatów i chusteczkę w butonierce. Palił fajkę.

Marka Firkowskiego sprowadził do Pabianic szef Komitetu Obywatelskiego. Miasto bardzo potrzebowało wtedy sprawnego ekonomisty – menadżera.

– Zaczynaliśmy nowy rozdział z ogromną dziurą w budżecie Pabianic – wspomina ówczesny przewodniczący Rady Miasta. – Skończyliśmy kadencję na plusie.

Ten prezydent miał klasę. Potrafił przyznać się do błędu, nie dbał o to, ile będzie zarabiał i czy dostanie służbowy samochód. Znajdował czas na rozmowę z mieszkańcami, nie wystawiał piersi do orderów. Jak żaden z jego następców rozumiał misję i znaczenie wolnej prasy.

Marka Firkowskiego pochowano w poniedziałek na cmentarzu przy ul. Ogrodowej w Łodzi.

***

Marek Łukasz Firkowski urodził się w Opocznie. Był doktorem ekonomii. Wykładał ten przedmiot na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. W 2002 roku Platforma Obywatelska wystawiła go jako kandydata na stanowisko prezydenta Pabianic. Przegrał z profesorem Janem Bernerem.